Franko – prowansalski: język Doliny Aosty!

Słynna we Włoszech książeczka dla dzieci o przygodach Pimpy, przełożona na franko - prowansalski

Słynna we Włoszech książeczka dla dzieci o przygodach Pimpy, przełożona na franko – prowansalski

Dolina Aosty to prawdziwa mieszanka językowa. Włoski, francuski oraz franko – prowansalski, zwany również patois, arpitano (od mieszkańców Alp) lub grayèn (język mieszkańców Alp Graickich) mieszają się tutaj na każdym kroku.

Który z tych trzech języków dominuje w Dolinie Aosty, jak to się stało, że tyle jest odmian patois ile kościelnych dzwonów w całym regionie, oraz jak nasza polsko – waldotańska rodzina odnajduje się w tym całym galimatiasie? Dziś opowiem wam właśnie o tych ciekawostkach!

Obecność w Dolinie Aosty trzech języków czyli włoskiego, francuskiego oraz franko – prowansalskiego jest ściśle związana z historią tego regionu, a każdy język ma swoje miejsce w historii.

Dolina Aosty, aż do zjednoczenia Włoch była silnie związana z Francją i język francuski od epoki średniowiecza był zarówno językiem urzędowym jak i językiem elit. W okresie faszyzmu zakazano używania tego języka, a cały region poddano silnej italianizacji. Dopiero po II Wojnie Światowej i uchwaleniu w 1948 roku autonomicznego statutu regionu Doliny Aosty zrównano prawnie język włoski z językiem francuskim. Efekty są widoczne do dziś. Już w przedszkolach dzieci uczą się języka francuskiego na równi z językiem włoskim, system szkolnictwa przewiduje równą ilość godzin danego przedmiotu w dwóch językach i każdy ma obowiązek zdać maturę z francuskiego. To nie wszystko.

Przygody Pinokia przełożone na franko - prowansalski.

Przygody Pinokia przełożone na franko – prowansalski.

Aby pracować w administracji publicznej na szczeblu samorządu lub gminy, na jakimkolwiek stanowisku, należy wcześniej zdać egzamin z francuskiego lub odwrotnie, zdać egzamin ze znajomości włoskiego, a późniejsze testy konkursowe z francuskiego. Dwujęzyczność jest obecna na każdym kroku, chociaż sporo osób uważa, że jest sztuczna, bo tak naprawdę waldotańczycy, z małymi wyjątkami, po francusku nie mówią. Z moich obserwacji wynika, że ten kto uczęszcza do szkoły na miejscu, z językiem francuskim radzi sobie całkiem nieźle i ja jestem zadowolona, że nasza córka będzie miała możliwość „mimochodem” nauczyć się jeszcze jednego języka. Każdy język trzeba pielęgnować i nie wystarczy 12 lat nauki, aby powiedzieć „Jestem dwujęzyczny/a, bo mieszkam w Dolinie Aosty”. Faktem jest, że po ukończeniu edukacji nie wszyscy używają języka francuskiego na co dzień, gdyż tylko niektóre sektory gospodarki tego wymagają, a niepielęgnowanie znajomości języka, wiadomo jakie ma konsekwencje.

Franko – prowansalski był przez wieki językiem powszechnie używanym przez mieszkańców Doliny Aosty, zachodniej Szwajcarii, Sabaudii we Francji oraz populacji niektórych zachodnich dolin Piemontu. Rodowici waldotańczycy do dziś na co dzień używają języka patois, chociaż oczywiście w mniejszym stopniu niż w przeszłości, ale franko – prowansalski nadal jest najsilniejszym wyznacznikiem ich tożsamości. W innych regionach ten język przetrwał jedynie w niewielkim stopniu. Mój mąż jest takim rodowitym waldotańczykiem z dziada pradziada i zawsze mówi, że jego językiem ojczystym jest właśnie franko – prowansalski, a włoskiego nauczył się dopiero jak poszedł do przedszkola.

franko - prowansalskiIle jest odmian patois w Dolinie Aosty? Ponoć tyle, ile jest kościelnych dzwonów, gdyż każda gmina ma swoją odmianę języka, a często więcej niż jedną. Wiąże się to z tym, że język nigdy nie został ujednolicony, bo przekazywany głównie ustnie w ramach więzi rodzinnych. Pierwsze próby ujednolicenia zostały podjęte XIX wraz z opublikowaniem gramatyki i tekstów pisanych. Proces ujednolicania nasilił się w ostatnich dziesięcioleciach i jakiś czas temu powstała nie tylko szkoła patois, w której można podszkolić znajomość języka przodków, ale również sporo projektów mających na celu waloryzację franko – prowansalskiego: od strony internetowej, która promuje używanie języka, publikację książek i realizację spektaklów teatralnych, po fundusze na projekty indywidualne, które wspierają patois. Tutaj na przykład rodziny czy szkoły mogą ściągnąć materiały do nauki patois dla dzieci.

I jeszcze ciekawostka. Z badań przeprowadzonych w 2003 roku wynika, że 67,4% mieszkańców Doliny Aosty zna pod różnymi postaciami język franko – prowansalski, 30,2 % nie zna wcale, 81,8 % rozumie, a 45,8 % posługuje się nim w życiu codziennym.

Materiały do nauki patois. Alpinista z ekwipunkiem.

Materiały do nauki patois. Alpinista z ekwipunkiem.

A jak ma się sprawa z językiem włoskim w Dolinie Aosty? To tak naprawdę ostatni język jaki dołączył do historii tego regionu, ale jest językiem dominującym zarówno w urzędzie, w szkole jak i w życiu codziennym mieszkańców. Dlaczego tak się stało? Po pierwsze nie bez znaczenia była polityka italianizacji: proces rozpoczął się w kilka dziesięcioleci po zjednoczeniu Włoch, a jego celem było narzucenie języka włoskiego, w którym w tamtych czasach poza regionem Toskanii nikt nie mówił. Utworzono państwo włoskie, należało więc utworzyć język. Po drugie w okresie faszystowskim jeszcze silniej narzucono mieszkańcom język włoski, aby wykorzenić wszelkie formy przynależności do regionu, co wiązało się również z wyparciem języka francuskiego.

W naszym domu mówimy w trzech językach: ja po polsku, mąż po franko – prowansalsku, a córka, która ma niespełna 3 lata głównie po włosku, gdyż jest to jej język dominujący. Ma spory zasób słów po polsku i patois, a ostatnio zauważyłam, że powtarza pojedyncze słowa po francusku, chociaż nie ma bezpośredniego kontaktu z tym językiem. Cieszy mnie to niezmiernie i mam nadzieję, że w przyszłości będzie nie tylko dwujęzyczna, ale i wielojęzyczna. Nauka i znajomość wielu języków jest wieczną gimnastyką dla umysłu, daje możliwość wyboru miejsca zamieszkania, a przede wszystkim porozumienia się z rodziną, która mieszka daleko.

Materiały do nauki patois. Zawód piekarz.

Materiały do nauki patois. Zawód piekarz.

Córka, pomimo iż otaczana trzema językami zaczęła mówić bardzo szybko, co przyznaję z jednej strony bardzo mnie zdziwiło, a z drugiej ucieszyło. Na początku bardzo mieszała języki i w sumie rozumieliśmy ją tylko my. Teraz radzi sobie coraz lepiej i potrafi rozróżnić, który język jest który. Nie mam szczególnego sposobu na naukę języka polskiego, wszystko dzieje się bardzo naturalnie. Słuchamy piosenek, uczymy się razem słów, a potem śpiewamy, gramy w gry słowne, ale przede wszystkim czytamy, czytamy, czytamy. Wie, że mama czyta tylko po polsku i wie już które książki są po polsku, także sama sobie wybiera. Mi zależy, aby znała język polski, mężowi, aby znała patois i tak się „prześcigamy” (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) w nauce i przyznaję, że efekty są, chociaż wiadomo chciałabym żeby były lepsze, żeby mówiła więcej, ale wiem, że to przyjdzie z czasem, a ja muszę po prostu być konsekwentna.

Najciekawszy neologizm stworzony przez naszą córkę? Pulczaczek, co jest połączeniem dwóch słów: pulcino i kurczaczek (pulcino po włosku oznacza kurczaczek).

A jak ja radzę sobie z różnymi językami, z którymi na co dzień przyszło mi żyć? W pracy używam głównie włoskiego i francuskiego, a w domu polskiego i włoskiego. Śnię i myślę różnie. Mam właściwie nieustanny kontakt z czterema językami i chyba się już przyzwyczaiłam, że sytuacje często wymagają ode mnie szybkiego przeskoczenia z jednego języka na drugi. Staram się pielęgnować język polski na kilka sposobów. Dużo czytam i to nie tylko bajek :-). Jakieś dwa lata temu zakupiłam czytnik do e-booków, aby mieć stały dostęp do literatury w języku polskim i bardzo go sobie chwalę. Poza tym od niedawna prowadzę blog, co również wymaga ode mnie szkolenia umiejętności przelania myśli na papier i najważniejsze jeżdżę do Polski tak często jak tylko pozwala na to czas.

Seria książeczek dla najmłodszych o przygodach konia na kółkach tata.

Seria książeczek dla najmłodszych o przygodach konia na kółkach tata.

Często znajomi i rodzina pytają się mnie czy rozumiem i lubię język mojego męża i odpowiadam, że lubię bardzo, ponieważ ma sporo spółgłosek, które w języku włoskim nie występują, a które były pomocne przy nauce języka polskiego :-). Przyznaję, że patois, którym posługuje się Patrick jest trudny i co prawda po ponad 7 latach obcowania z tym językiem sporo rozumiem, ale na mówienie nie zdecyduję się raczej nigdy.

Pozdrawiam was.

Agnieszka

 

Bookmark the permalink.

17 Comments

  1. Świetna ciekawa notka .. przeczytałem jednym tchem z wielkim zainteresowaniem .. dawno temu przez rok mieszkałem i studiowałem w Friuli-Venezia-Giulia (Pordenone) i poznałem troszkę różnorodność języków we Włoszech podróżując po Veneto i Trentino Alto Adige ..
    jest włoską ciekawostką, że w 150 lat po zjednoczeniu tak często nie jest to jeden kraj nie tylko językowo ale społecznie ..
    Czy i w Val d’Aosta sa silne tendencje odśrodkowe jak w Lombardii (La Lega?) … Pamiętam, że wielu Włochów z północy zazdrościło Trentino Alto Adige osobnego systemu podatkowego dzięki czemu podatki zostają w prowincji a nie płyną do 'mafiosów’ na południe i do biurokracji w Rzymie :^)

    Kiedy napisałaś o mieszance językowej to chyba jest podobnie właśnie w Trentino Alto Adige .. tyle że, że z niemieckim (wszystko w dwóch językach) a i też mają miejscowy język Ladin .. i tam też za Mussolliniego próbowali przemienić wszystko na włoski ale na szczęście się nie udało …

    bardzo piękny i ciekawy blog .. pozdrawiam bardzo ciepło :^)

    • Agnieszka Stokowiecka

      Dziękuję za ciekawy komentarz i za komplement :-).
      Już spieszę z odpowiedzią na pytania. W Valle d’Aosta nie ma dużych tendencji separatystycznych, ale warto wspomnieć, że ideator ruchu Lega Nord, Umberto Bossi, zainspirował się ruchami autonomicznymi Doliny Aosty w tworzeniu swojego ruchu. I jeszcze ciekawosta: w ostatnich wyborach do Rady Regionu Doliny Aosty w 2013 roku, partie polityczne, które deklarowały się jako chroniące autonomię, zebrały w sumie 70% głosów.
      System podatkowy w Dolinie Aosty przypomina ten z Trentino Alto Adige, z niewielkimi różnicami. 100 % płaconych podatków bezpośrednich i pośrednich wraca do regionu.
      W całym tym moim przydługim wpisie nie napisałam o mieszkańcach Doliny Gressoney, którzy posługują się niemieckim dialektem, co wiążę się z pokonaniem kilka wieków temu Alp przez populacje germańskie i ich osiedleniem na stałe w Dolinie Aosty.
      Ale o tym na pewno napiszę szczegółowy post 🙂
      Pozdrawiam.

      • bardzo dziękuję za odpowiedź Agnieszko .. mieszkasz w fascynującym rejonie .. no i te Alpy :^) .. pozytywnie zazdroszczę .. no i jeszcze bardziej, że masz niedaleko do rejonu winnic Barolo w Piemonte :^)

        bardzo ciepło pozdrawiam :^)

        • Agnieszka Stokowiecka

          Ależ proszę, cała przyjemność po mojej stronie. Alpy są rzeczywiście piękne. Przynaję, że to idealne miejsce dla osób kochających naturę. Pozdrawiam

  2. To się nazywa informatywny post! Szczerze mówiąc nigdy nie słyszałam o tym języku. No ale przecież żaden Włoch czy Francuz też nie słyszał o kaszubskim…
    Pozdrawiam serdecznie!

    • Agnieszka Stokowiecka

      Franko – prowansalski jest językiem mniejszości i dlatego tak mało się o nim mówi czy pisze. Promują go w sumie tylko tu na miejscu, ponieważ chcą aby się zachował i był nadal przekazywany dalszym pokoleniom. Koleżanka z Doliny Aosty opowiadała mi, że ma kuzynów w Argentynie, którzy urodzili się już w Ameryce Południowej i też mówią patois. Czasami ma problemy, żeby ich zrozumieć, bo mówią takim „starym”, niezmodernizowanym franko – prowansalskim, który przekazali im rodzice, a ponieważ nie mieli w sumie kontaktu z rodzicami to takim patois mówią. Jak dla mnie to piękne! Dziękuję ci za komentarz i pozdrawiam 🙂

  3. Klub Polek i Rodzynka:-)))

    Bardzo interesujący opis językowego świata, o którym człowiek nie miałby pojęcia, gdyby nie blogi….

    • Agnieszka Stokowiecka

      Nie mogłam nikogo pominąć i tak mi się napisało. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam :-). P.s. czekam na twój wpis. Pozdrowionka.

  4. Agnieszko,
    dzieki serdeczne za ten post pelen wielu cennych informacji! Zyjac w takim niezwyklym dwujezycznym czy nawet wielojezycznym srodowisku wlasna dwujezycznosc czy dwujezycznosc naszych dzieci staje sie chyba czyms na porzadku dziennym? Tak sobie mysle, ze to cenne, bo sa miejsca gdzie osoby dwujezyczne spostrzegane sa jak z innego swiata. Dopiero jak sobie uswiadomimy, ze to wiekszosc ludzkosci…lzej sie robi na sercu 🙂
    Pieknie piszesz, ze „kazdy jezyk trzeba pielegnowac”. Zycze Ci wielu radosci z pielegnowania jezyka polskiego u coreczki. I ciesze sie, ze sama pielegnujesz polski piszac bloga! swietna inicjatywa i super blog!

    • Agnieszka Stokowiecka

      Tutaj nikogo nie dziwi wielojęzyczność. Kulturowo Dolina Aosty jest wymieszana, w ostatnich latach był spory napływ imigrantów. bo region prosperował bardzo dobrze, co przyciągało jak magnez. Większość dzieci tutaj zna 2 języki i więcej, także liczę, że i moja córka się załapie :-).
      Dziękuję za pozostawiony ślad z wizyty i do zobaczenia u ciebie :-). Pozdrawiam.

  5. Świetny językowy misz-masz. Mnie się podoba 🙂
    Wielojęzyczność ma wiele zalet, u Was w domu działa 🙂
    Pozdrawiam!
    O.

    • Agnieszka Stokowiecka

      Póki co dajemy radę, jednym słowem da się przyzwyczaić do życia z kilkoma językami, ogarnąć misz-masz i nie zwariować, a wręcz czerpać z tego przyjemność i korzyści 🙂

  6. Aga, bardzo ciekawy wpis, przeczytałam jednym tchem. Przy okazji dowiedziałam się nowych rzeczy o włoskich językach regionalnych.
    Pozdrawiam z drugiej wschodniej części włoskiego buta!

    • Agnieszka Stokowiecka

      Oj tak, Włochy pod tym względem są niesamowite. Tyle języków, że nie wiem kto to ogarnia 🙂 U Ciebie na pewno też jest pod tym względem ciekawie.
      Pozdrawiam również.

  7. Pingback: Znaki szczególne Doliny Aosty | CiekawAOSTA

  8. Pingback: PROJEKT JĘZYKOWY KLUBU POLKI NA OBCZYŹNIE | Klub Polki na Obczyźnie

  9. Pingback: Vallée d'Aoste i francuskie rozterki | CiekawAOSTA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *