Dziś zabieram was na wysokość 1652 m, nad wioskę Sarre. To niedaleko od Aosty, a ode mnie z domu można dojechać rowerem lub samochodem (15 minut). To przepiękne miejsce nosi piętno historii sięgającej XVI wieku, kiedy to w 6 lipca 1564 roku, o 6 rano miejscowość Thora zniknęła z powierzchni ziemi za sprawą lawiny Becca France. Dziś zabieram was, do powstałej po przeciwległej stronie do lawiny, wioski Thouraz.
Historia Thora
Thora była małym średniowiecznym miasteczkiem, a pierwsze udokumentowane wzmianki o tej miejscowości sięgają XII wieku. Leżała w strategicznym miejscu, na trasie handlu ze Szwajcarią i Francją, co pozwoliło jej na spory rozwój i dobrobyt mieszkańców. Thora była również miejscem, do którego przyjeżdzała zarówno aostańska jak i walezańska (dziś to szwajcarski kanton Valais) arystokracja na wypoczynek. Lawina Becca France spadła na wioskę niespodziewanie o 6 rano, 6 lipca 1564 roku, niszcząc ją w całości.
Dziś trudno ocenić ile było ofiar tej tragedii, niektóre źródła podają, że 120, inne, że nawet 500. Legenda głosi, że przed lawiną uratowała się tylko jedna rodzina, ostrzeżona przez bezdomnego.
Nowa wioska Thouraz
Nową wioskę odbudowano bardzo szybko, już w innym miejscu, po drugiej stronie, właściwie na przeciwko lawiny Becca France, ale nie udało się odbudować relacji ekonomicznych. Thouraz, jak nazwano nową miejscowość pozostała dosyć marginalna w stosunku do Thora. W 1620 roku wybudowano kościółek pod wezwaniem Świętego Teodula (San Teodulo), po tym jak poprzedni został zniszczony przez lawinę.
Dziś po Thora nie ma śladu, ale za to unosząc wzrok nadal można zobaczyć pozostałości po lawienie i po górze, która się odłączyła na wsokości około 2300 m.
Wizyta w Thouraz trwa około godziny, stąd ruszają również szlaki do schronika Fallère, nad jezioro oraz na szczyt Chaligne.
W Thouraz jest nadal sporo zabudowań, część z nich to riuny, ale sporo również odrestaurowanych, które przepięknie wkomponują się w górski krajobraz. Z Thouraz można podziwiać alpejskie szczyty, w tym Monte Grivola, 3.969 m, należący do masywu Gran Paradiso, który swoim kształtem bardzo przypomina słynny Matterhorn.
Widoki z tego miejsca są naprawdę przepięknę. Spójrzcie na zdjęcie poniżej. W dole widać miejscowość Aymavilles, jeśli się dobrze wpatrzycie to zobaczycie zamek z czterema wieżami, leżący na wysokości około 640 m. Powyżej zaś właśnie Monte Grivola ze swoim 3969 m! Taki rozstrzał wysokości jest naprawdę imponujący.
Thouraz i nie tylko…
Warto zejść z utartych szlaków i nawet wracając z miejsc znanych turystycznie gdziś się zapodziać na chwilę w Dolinie Aosty. To pozwala na odkrycie takich perełek jak Thouraz. Jeśli zapodziejecie się właśnie tu to przeznaczcie na to miejsce przynajmniej godzinę! Pamiętajcie, że możecie też stąd wyruszyć do schroniska Fallère czy na szczyt Chaligne.
Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć z tego leniwego, ale jak ciekawego zwiedzania.
Pewnie wrócę tu jesienią, mam wrażenie, że kolory będą przecudowne.