Trudno jest pisać o pozytywach, kiedy dookoła wszystko się sypie, ale dziś wieczorem spróbuję nie myśleć o koronawirusie, nie skrolować bez sensu wiadomości na fejsie patrząc ile jest nowych przypadków. Spora część z nich to fejki i wywoływacze emocji takich jak strach, a tego mi nie potrzeba. Także dziś wieczorem postanowiałm, że popiszę trochę dla moich czytelników, dla osób, które wiedzą, że wyjdziemy z tego. Poturbowani zapewne bardzo, ale wyjdziemy! Dziś zapraszam was do spa w miejscowości Cogne, które odkryłam niedawno przypadkiem i do którego udało mi się wybrać z córką w ostatni tydzień lutego, tuż przez rozpoczęciem epidemii w Valle d’Aosta.
Tag: miejscowość Cogne
Valle d’Aosta bez samochodu. Co można zwiedzić – relacja z pobytu
Wstęp do dzisiejszego wpisu będzie krótki, a to dlatego, że sam wpis o tym jak zorganizować pobyt w Valle d’Aosta bez samochodu jest bardzo długi! Nadesłali go Agata i Tomek, którzy wynajęli mój dom w Roisod pomiędzy 26 września, a 5 października.
Pamiętam jak napisali do mnie, chyba ze dwa tygodnie wcześniej, pytając o połączenia Flixbusa z Bergamo do Aosty i wtedy się zorientowałam, że oni będą bez samochodu! Napisałam im zapytanie czy wiedzą gdzie jest mój dom! Prawie w środku lasu, przy szlaku górskim i z dala od cywilizacji. Jak oni sobie poradzą bez samochodu w Valle d’Aosta? Odpisali, żebym się nie martwiła, że dadzą radę. I dali! Po pobycie przesłali mi tę oto relację, a wyjeżdzając zostawili również upominek na zmywarce w postaci pięknego rysunku, który wykonała Agata. Myślę, że to był bardzo udany pobyt pomimo niespodzianek i oczywiście niedogodnień bez samochodu!
Pozwoliłam sobie dorzucić kilka zdjęć i informacji na koniec oraz podlinkować moje wpisy na blogu, które mogą się przydać!
Czytajcie!
Valle d’Aosta latem 2019 i wydarzenia warte zobaczenia
Dzisiejszy wpis jest bardzo praktyczny, ale wiem, że docenią go osoby planujące przyjazd do regionu Valle d’Aosta latem 2019 roku, a te które nie planują poznają lepiej region mimo wszystko. Podzielę się z Wami informacjami dotyczącymi wydarzeń kulturalnych, naturalnych i sportowych, którę odbędą się latem w regionie. Większość z nich jest bezpłatna lub za niewielką opłatą, ale ich jakość jest naprawdę wysoka. Są to imprezy organizowane od lat w regionie, które z każdym rokiem, korzystając z doświadczenia, robią to coraz lepiej!
Niektóre z nich linkuję, ponieważ pisałam o nich już na blogu, a na miejscu znajdziecie czy to w biurach obsługi turystycznej czy bezpośrednio u mnie w domu książeczkę do waszej dyspozycji z opisem.
W kolejnym wpisie skupię się na imprezach i wydarzeniach typowo rodzinnych, bo tych również jest sporo i są warte uczestnictwa!
Wyjazd w Alpy z biurem podróży – relacja z Valle d’Aosta

Gdzieś u stóp Matterhorn po włoskiej stronie
Rowerem elektrycznym po Alpach
Ha! Kto powiedział, że rowerem po Alpach mogą jeździć tylko wybrani 😉 ? Tylko ci, którzy mają świetną kondycję, na którą pracują praktycznie bez ustanku? Wraz z rozwojem nowych technologii i zastosowaniem ich w turystyce jazda rowerem po wysokich górach jest dziś w zasięgu każdego! Zwiększenie mobilności zapewniają oczywiście rowery elektryczne, które jakiś czas temu zagościły również w Valle d’Aosta i to w kilku miejscach, pozwalając na cieszenie się tą formą sportu przez osoby, które z różnych względów nie dałyby rady jeździć po górach normalnym rowerem.
Na razie znam trzy takie miejsca w regionie, w których znajdują się rowery elektryczne: Producent wina Onze Communes w Aymavilles, Park Narodowy Gran Paradiso i Chamois, mała miejscowość u stóp Matterhorn, do której nie prowadzi żadna droga asfaltowa, a mieszkańcy żyją częściwo odcięci od cywilizacji.
Jeśli wybieracie się do Valle d’Aosta to koniecznie spróbujcie tej formy sportu, przecież nie ma nic wspanialszego niż podziwianie widoków jadąc rowerem, a ponieważ to rower elektryczny to tym bardziej relaks jest zapewniony. Dziś opisze wam w jaki sposób wypożyczyć elektryczny rower na terenie Parku Narodowego Gran Paradiso, jaki jest koszt (zaskoczę was!) i co dokładnie można zwiedzić w okolicy.
Zaczynamy!
Włoski rynek wina i otwarte piwnice w Cogne

Włosi produkują najwięcej wina na świecie
Dzisiejszy wpis spodoba się miłośnikom wina oraz imprez enogastronomicznych. W piątek byłam na imprezie otwartych piwnic w Cogne i chociaż nie miałam zamiaru tak szybko dzielić się wrażeniami z tego wydarzenia, to tak bardzo mi się podobało, że postanowiłam nie czekać, a zdać wam relację na gorąco!
Korzystając z okazji, napiszę wam również trochę spostrzeżeń na temat włoskiego rynku wina, producentów i form promocji. Na pewno cantine aperte są jednym z ciekawszych pomysłów promowania małych producentów wina, a takich przecież we Włoszech jest najwięcej.
Włoski rynek wina w kawałeczkach, ale produkuje najwięcej na świecie!
Zamarznięte wodospady w Lillaz – wyprawa po lodzie
Wodospady są jednym z najciekawszych i najbardziej zaskakuących zjawisk natury. Już latem są przepięknym fenomenem, przyciągającym, gdziekolwiek się nie znajdują, mnóstwo turystów. A co dopiero zimą, kiedy stają się jeszcze bardziej zaskakujące, nieprzewidywalne i niebezpieczne. W górach zamarzają i stają się celem alpinistów, którzy po śliskim i nieprzejednanym lodzie wspinają się, ćwicząc swoje umiejętności, które tak często potem wykorzystują w prawdziwych warunkach wysokogórskich.
My w ostatni weekend wybraliśmy się do Cogne, zobaczyć zamarznięte wodospady w Lillaz. Sama nie wiem na co liczyłam, chyba na łut szczęścia! Niestety wodospady są już częściowo roztopione i nie udało mi się złapać w akcji żadnego alpinisty. Mam nauczkę na przyszłość, żeby nie odkładać wypraw, bo do Lillaz wybierałam się od stycznia. Logicznie w marcu nawet na takiej wysokości (1700 m n.p.m.) leży jeszcze śnieg, ale po części lodowców zostało niewiele.
Rozterki włoskich przedsiębiorców: wyjechać czy zostać?
Dziś dla odmiany mam dla was coś nietypowego. Przeglądając w zeszłą sobotę lokalną gazetę La Vallée Notizie, znalazłam ciekawy artykuł. Wywiad przeprowadzony z właścicielem i szefem kuchni w restauracji Lou Bequet w miejscowości Cogne. Jest to jedna z lepszych restauracji w Dolinie Aosty, miałam przyjemność być tam z przyjaciółmi na obiedzie i przyznaję, że kuchnia jest wyśmienita.
Czytając wywiad z Marco Stefanelli pomyślałam sobie, że mogłabym go dla was przetłumaczyć! Artykuł jest interesujący ponieważ porusza temat tego co w tym momencie najbardziej boli całe Włochy: kryzysu i chęci wyjazdu za granicę.
Buona lettura.
Gwiazda telewizyjna, szef kuchni z Cogne wybiera Niemcy. Marco Stefanelli „Niemożliwe, żeby pracować we Włoszech”.
Wodospady w Lillaz jesienną porą
Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że góry jesienią są przepiękne! A o tym czy o tej porze roku warto przyjechać do regionu Valle d’Aosta pisałam dwukrotnie i nie będę się powtarzać: Jesień w Alpach. Czy warto wybrać się na urlop oraz Czy Alpy we wrześniu są dla was? Dziś mam dla was za to namacalny dowód, czyli relację z naszego krótkiego trekkingu w Cogne, a dokładnie do wodospadów w Lillaz (cascate di Lillaz) z samej końcówki października.
W tym roku latem udało się nam wybrać tylko raz do Cogne i to był wypad do Valnontey, na terenie Parku Narodowego Gran Paradiso: Valnontey – raj dla leniwych. Chociaż trzy dni temu minęło 9 lat od kiedy mieszkam w Dolinie Aosty, to nigdy nie byłam jesienią w Cogne. Latem i zimą owszem, ale poza sezonem jakoś tak zawsze było mi nie po drodze. Tym razem postanowiłam to nadrobić, tym bardziej, że pomimo zachmurzonego nieba pogoda dopisywała.
Valnontey – raj dla leniwych
Valnontey leży w Cogne i w Parku Narodowym Gran Paradiso, w sumie niedaleko od nas, ale przyznaję, że jeszcze do niedawna nie miałam okazji odwiedzić tego miejsca latem. Dolina Aosty niby jest mikroskopijna, ale miejsc do zobaczenia, przechodzenia i zwiedzenia jest więcej niż weekendów w całym moim życiu 😉. Poza tym w Cogne bardziej są znane wodospady w Lillaz (cascate di Lillaz) i to tam częściej zaglądam.
Jednak, rok temu wybrałam się zimą na rakietki śnieżne do Valnontey i to co zobaczyłam zauroczyło mnie całkowicie, także powrót w cieplejszym okresie stał się tylko kwestią czasu (zimowe widoki w Valnontey możecie zobaczyć tutaj).
Lato 2015 nas rozpieszcza, od początku czerwca padało chyba tylko dwa razy podczas weekendu, a to znaczy, że właściwie co sobotę lub niedzielę coś się u mnie dzieje, coś zwiedzam, gdzieś jadę lub jedziemy wszyscy. Na naszej wysokości upały nam co prawda nie doskwierają i nie czuję potrzeby ucieczki, ale za to jest tyle pięknych miejsc, których jeszcze nie widziałam, że po prostu mnie nosi :-).