Wodospady są jednym z najciekawszych i najbardziej zaskakuących zjawisk natury. Już latem są przepięknym fenomenem, przyciągającym, gdziekolwiek się nie znajdują, mnóstwo turystów. A co dopiero zimą, kiedy stają się jeszcze bardziej zaskakujące, nieprzewidywalne i niebezpieczne. W górach zamarzają i stają się celem alpinistów, którzy po śliskim i nieprzejednanym lodzie wspinają się, ćwicząc swoje umiejętności, które tak często potem wykorzystują w prawdziwych warunkach wysokogórskich.
My w ostatni weekend wybraliśmy się do Cogne, zobaczyć zamarznięte wodospady w Lillaz. Sama nie wiem na co liczyłam, chyba na łut szczęścia! Niestety wodospady są już częściowo roztopione i nie udało mi się złapać w akcji żadnego alpinisty. Mam nauczkę na przyszłość, żeby nie odkładać wypraw, bo do Lillaz wybierałam się od stycznia. Logicznie w marcu nawet na takiej wysokości (1700 m n.p.m.) leży jeszcze śnieg, ale po części lodowców zostało niewiele.
W regionie Valle d’Aosta takich miejsc do wspinania się po wodospadach jest sporo i jeden z przewodników alpejskich, Matteo Giglio, na swoim blogu MatteoGiglio.blogspot opisuje je praktycznie wszystkie, publikując również wspaniałe zdjęcia z wypraw na poszczególne zamarznięte wodospady. Blog jest co prawda po włosku, ale zdjęcia z czekanami i rakami, które swoimi kolcami wbijają się w lód nie potrzebują komentarza. Robią wrażenie same w sobie!
Udało nam się wspiąć na sam szczyt wodospadów, chociaż był to nie lada wyczyn. Szlak był częściowo oblodzony i dobrze, że miałam specjalne nakładki na buty z małymi gwoździami, które pozwoliły mi bezpiecznie przejść po wyznaczonej trasie. Pogoda dopisała, świeciło piękne słońce i było naprawdę ciepło, jak na marzec w Alpach przystało. Czuć było w powietrzu wiosnę i właśnie im wyżej się wspinałam, tym mniej śniegu było i na szlaku i na poboczu.
Wodospady zimą robią spore wrażenie! Sami spójrzcie (żeby otworzyć galerię kliknijcie w pierwsze zdjęcie):
Lillaz znajduje się w miejscowości Cogne, która już kilkakrotnie gościła na łamach bloga. To tutaj znajduje się 80 km narciarskich tras biegowych, przebiegających również przez centrum miasteczka. To jedna z bardziej znanych miejscowości Doliny Aosty, chociaż nie ma tutaj dużego ośrodka narciarstwa zjazdowego (jest jeden wyciąg, taki powiedzmy dla rodzin z dziećmi). Cogne znajduje się częściowo na terenie Parku Narodowego Gran Paradiso i przyciąga turystów właściwie o każdej porze roku. Szlaki górskie, wysokogórskie, wodospady, strefy piknikowe, albo po prostu relaks. W małych alpejskich wioskach nie trzeba się jakoś szczególnie wysilać, żeby odnaleźć ciszę i spokój, chociaż… w Cogne w wysokim sezonie letnim i zimowym jest sporo życia w miasteczku 🙂 .
Lillaz był jednym z moich ostatnich zimowych wpisów, co prawda wiosny za bardzo u mnie nie widac, ale liczę, że się pojawi. Planuję jeszcze tylko filmik zmontować i pokazać wam jak to zimą u nas było 🙂 . A potem? Wiosna, wiosna! Czy do was już przyszła?
Robi wrażenie. Widok na żywo musi być jeszcze bardziej niesamowity.
U mnie wiosna. Pszczoły pracują na całego ?
U mnie w ten weekend też wiosennie, ale póki co tylko w dolinie. Wyżej w górach jeszcze leży śnieg! I pewnie poleży do połowy kwietnia. Zazdroszczę Ci twojej wiosny :-), jak się spotkamy to już pewnie lato będzie, ale to mnie akurat cieszy :-D. Pozdrawiam!
😀
Też bardzo bym chciała zobaczyć kiedyś na żywo alpinistę wspinającego się po zamarzniętym wodospadzie. Niesamowita sprawa. A lód jest jakiś taki magiczny!
(Chcę kiedyś wrócić nad Bajkał wiosną i zobaczyć pękający, gruby na kila metrów lód na jeziorze.)
Bajkał wiosną z pękającą skorupą lodu to musi być niesamowity widok! Życzę Ci, żebyś wróciła :-). Alpinistę wiszącego na lodowym wodospadzie jeszcze zobaczę, Ty pewnie też, to łatwiejsze od Bajkału ;-). Pozdrawiam.
Pingback: Pożegnanie kalendarzowej zimy - filmik i trochę wspomnień | CiekawAOSTA
To prawdziwa zima 🙂 widok super !
o tak, w Alpach jak sypnie śnieg to na wysokościach jak te w Cogne trzyma i do kwietnia.