W ten ostatni dzień listopada postanowiłam opublikować już zimowy wpis, a ponieważ w piątek byłam w Gressoney-Saint-Jean to będzie to relacja, głownie fotograficzna, z tego właśnie miejsca.
O Gressoney pisałam już wielokrotnie, to miejscowość leżąca w Dolinie Lys, u stóp lodowca Lyskamm i czterotysięcznika Monte Rosa. Ponieważ jest oddalona od Aosty 80 km to nie jeżdzę do niej zbyt często, a już jesienią czy zimą to prawie wcale!
Gressoney-Saint-Jean zimą
Zimą przyciąga głównie narciarzy, w miejscowości jest kilka km tras biegowych i to w samym centrum. Ale to nie wszystko, w położonej kilka km od Gressoney-Saint-Jean miejscowości Gressoney-La-Trinité są również wyciągi narciarskie. Gressoney-Saint-Jean przyciąga również, a może i głównie, turystów latem. Przepiękny Zamek Savoia, który wybodowano na życzenie włoskiej królowej Margherity Sabaudzkiej pomiędzy 1899, a 1904 roku zachował się wyśmienićie i jest dostępny do zwiedzenia przez cały rok.


Jezioro Gover
Jezioro Gover w samym centrum również jest warte uwagi! To przepiękne jezioro latem przyciąga turystów spragnionych relasku, a zimą zamienia się w naturalne lodowisko!


Warto wspomnieć, że z jeziora Gover można dostać się do zamku Savoia spacerem, który trwa około 30 minut i jest dostępny również dla wózków (ma kilka wzniesień, ale do przejścia). Jest to bardzo panoramiczny szlak, ale do przejścia tylko w okresie letnim lub jesienno-wiosennym.
Alemański dialekt titsch
Gressoney-Saint-Jean, o czym już na blogu pisałam, ma alemańskie naleciałości i w miejscowości mieszkańcy mówią do dziś alemańskim dialektem titsch. Niech was nie zaskoczy napis Willkommen in der Walsergemeinschaft Oberlystal witający przy wjeżdzie do Doliny Lys, to właśnie pozostałości po przynależności do kultury Walser.
Mieszkańców Doliny Lys nazywa się Walser od nazwy mieszkańców szwajcarskiego Kantonu Wallis, kórzy pomiędzy XI, a XIII wiekiem przeszli przez Alpy i jako pierwsi osielili się u stóp lodowca Lyskamm. Walser należeli do plemion alemańskich i do Doliny Lys przybyli nie tylko ze swoimi tradycjami, ale i odrębnymi dialektami, tworząc kilka niewielkich wspólnot mieszkalnych: w Gressoney-Saint-Jean, Gressoney-La-Trinité, w Niel (część gminy Gaby) oaz w Issime.
Bardzo lubię Gressoney-Saint-Jean i te alemańskie naleciałości, jeśli się tu wybierzecie, co zawsze polecam, chociaż daleko z Aosty, to na pewno poczujecie ten klimat :).
W ten ostatni listopadowy dzień zostawiam wam kilka zdjęć z Gressoney-Saint-Jean, które już są pokryte śniegiem i czekają na zimowych turystów. W ten weekend otwiera się szkoła narciastka oraz trasy biegowe i sezon zimowy ruszy pełną parą. Ja miałam to szczęście, że w piątek było bardzo spokojnie i spacerowała tylko garstka turystów zaskoczona chyba przez listopadowy śnieg, co mimo wszystko nie powinno być zaskoczeniem, w końcu jesteśmy w Alpach!