Od zawsze wiedziałam, że to kiedyś nastąpi. Skończy się rok przedszkolny i zaczną wakacje. To chyba nie tylko mój problem, że urlopu jest jakoś trzy razy mnie niż wolnego od przedszkola czy szkoły i czas latem trzeba skrzętnie i z pomysłem zaplanować. Mogłabym tutaj rozpocząć wywód na temat zmian we włoskim systemie, który sprawił, że często instytucja babci jest niedostępna, bo jeszcze młoda i pracuje lub niedostępna, bo ma co innego do roboty, ale po co?
W okresie letnim w regionie jest świetna baza tzw. półkolonii i naprawdę można ciekawie zaplanować czas, również bez babci. Mój blog nie jest parentingowy, ale co ja poradzę, że mam dzieci i one również dostarczają mi ciekawych tematów na bloga :-). Tym razem opowiem wam o interesującym miejscu, niedaleko Aosty, gdzie latem są organizowane półkolonie dla dzieci od 4 do 14 lat, ale z tego co się zorientowałamt o będą głównie dzieci w wieku 4-8 lat.
To miejsce to gospodarstwo agroturystyczne, które na co dzień zajmuje się hodowlą owiec i kóz, wyrobem serów oraz wędlin. Dodatkowo gospodarstwo dysponuje restauracją na 60 osób, ale przyznam, że nigdy nie byłam. Trochę wstyd, bo po pierwsze słyszałam o ich kuchni dużo dobrego, a po drugie mam ich właściwie pod nosem (5 minut samochodem lub 15 rowerem). No nic, tego lata na pewno nadrobię, chociażby dlatego, że będę miała okazję być u nich przez jakiś czas codziennie.
Małe rodzinne gospodarstwo w lipcu organizuje również półkolonie dla dzieci. Zajęcia odbywają się blisko natury, zwierząt i tradycji regionu. Dla dzieciaków przwidziano wycieczki konne, trekking w górach, poznanie procesu produkcji sera od wydojenia kozy do wyrobu sera, poznanie leśnych roślin i owoców oraz sporo innych ciekawych atrakcji. Jednym sowem wszystkie zmysły idą w ruch! A wszystko to w trzech językach: po włosku, po francusku i po franko-prowansalsku. Obiecuję zdać wam relację, myślę że w któreś popołudnie dołączę do mojej córki i z bliska się przyjrzę się tej ciekawej formie spędzania wakacji.
Tygodniowy pobyt od 8 do 17, z dojazdem z centrum Aosty jeśli ktoś potrzebuje, obiadem i podwieczorkiem na bazie produktów z gospodarstwa kosztuje 180 euro za tydzień. Za dwa tygodnie 340 euro. Ceny podobne do pozostałych półkoloni organizowanych przez osoby prywatne.
A tutaj kilka zdjęć z tego cudneo miejsca. Takie wakacje to ja też bym chciała! Na koniu, na szlaku, dojąc kozę, wyrabiając ser i ucząc się w lesie co jak się nazywa :-).
Czy dzieciom się spodoba, jak sądzicie? Niektóre zapisały się po raz trzeci, więc… Myślę, że półkolonie w gospodarstwie agroturystycznym są nie tylko atrakcyjne dla dzieci, które przyjeżdzają w góry czy na wieś z miasta, ale również dla tych, które obcują z naturą na co dzień. Moja córka zna całkiem dobrze smak i zapach lasu, również konie, kozy i owce widziała z bliska, a nie tylko na obrazku w książce :-), a jednak w takim gospodarstwie będzie miała okazję, aby po pierwsze przezyć to wszystko dużo intensywniej, a po drugie nauczyć się np. skąd się bierze ser. Jednym słowem mam nadzieję, że się jej spodoba. Na wielkie miasto i tak jest póki co za mała ;-).
Chyba takie kolonie organizują wszędzie. U mnie odbywają się nad morzem a w miejscowościach położonych wyżej podobnie, jak te co opisałaś 🙂 Mam nadzieję, że córka wróći zadowolona 🙂
Aneta, tak myślimy my, które prowadzimy troszkę wiejskie życie blisko natury ;-), w takim Mediolanie czy Rzymie to chyba nie ma agroturystyki w centrum, która wyrabia serki? To są uroki życia na włoskiej (i nie tylko) wsi.
W centrum nie ale na obrzeżach na pewno 🙂 A tak na marginesie. Kiedyś tak mi się marzyło wielkie miasto ale wyszło inaczej… A teraz zaczynam doceniać to pomieszkiwanie sobie w małej miejscowości 🙂
A ja ci powiem, że czasami jak jadę do wielkiego miasta to mi trochę szkoda, że mieszkam na takim odludziu, ale z drugiej strony szukam zawsze pozytywów: mam naturę i świeże powietrze na wyciągnięcie ręki :-).
mi tez troche szkoda „wielkiego” miasta i jego wszystkich atrakcji… pozytywem mieszkania to to, ze czuje sie jakbym byla caly czas na wakacjach… a co do polkolonii w gospodarstwie, to jestem za! i uwazam, ze kazde dziecko powinno przejsc przez taka „szkole”.
mi takze szkoda wielkiego miasta i jego atrakcji, pozytywem mieszkania tutaj, to to ze czuje sie jakbym byla caly czas na wakacjach! a co do takiego gospodarstwa to uwazam, ze kazde dziecko powinno „zakosztowac” takiej szkoly 🙂 …
Super tam jest, chętnie bym się wybrała na wakacje :).