Dziś są moje urodziny, a które to chyba nie ma znaczenia 😉 , ma za to znaczenie że wybrałam właśnie ten dzień na publikację wpisu w ramach projektu Klubu Polki na Obczyźnie o pięciu miejscach, które są dla mnie ważne.
Będą to miejsca szczególnie mi bliskie, chociaż nie najpiękniejsze jakie w życiu widziałam. Zaczynamy od tego, za którym najbardziej tęsknie po wyjeździe do Włoch.
#1 Morze Bałtyckie
Już gdzieś to pisałam, że pomimo iż mieszkam w przepięknym miejscu, w samym sercu Alp, to na zawsze spora część mnie pozostała nad Bałtykiem.
Nie mam jakiegoś szczególnego miejsca nad morzem, nie napiszę wam, którą miejscowość darzę największą sympatią. Uwielbiam po prostu szum fal, latawce trzepoczące na wietrze, wschody i zachody słońca, puste plaże, bardzo długie spacery brzegiem lub zaszycie się gdzieś obok falochronów obserwując turystów lub czytając ksiązkę. Wracając do Koszalina zawsze wybieram się nad morze bez względu na pogodę i porę roku.
#2 Belgia
Po raz pierwszy odwiedziłam Belgię w 2003 roku i był to skok na głęboką wodę, ponieważ wyjechałam od razu na rok na Uniwersytet w Liège w ramach europejskiego programu Erasmus. Przyznaję, że od razu odnalazłam się i zaakceptowałam wszelkie dziwaczności. Przez rok poznawałam Belgię od środka, a było to prawdziwe wyzwanie, gdyż Belgia jest bardzo skomplikowana: jedno państwo, jeden król, trzy regiony językowe (francuski, holenderski i niemiecki), trzy regiony administracyjne (Walonia, Frandria i Bruxelles), które nie pokrywają się z tymi językowymi oraz sporo zawiłości administracyjnych.
Na wymianie poznałam mnóstwo wspaniałych osób, zwiedziłam Belgię praktycznie wzdłuż i wszerz, co biorąc pod uwagę jak jest mała, nie było trudne 😉 , zasmakowałam się we frytkach, czekoladzie i oczywiście piwie. Myślę, że to dlatego tak ciepło wspominam to państwo i zawsze chętnie wracam. Po Erasmusie do Liège wróciłam jeszcze dwukrotnie, potem wielokrotnie była prywatnie i zawodowo Bruksela, a w lipcu tego roku dwutygodniowy kurs stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Mons. Przyznaję, że do Belgii zawsze chętnie wracam i nie mogę się doczekać kolejnej wizyty, chociażby krótkiej.
#3 Paris
Pierwszy raz odwiedziłam Paryż jako dwunastolatka dzięki mojej starszej siostrze. Potem wielokrotnie wracałam również dzięki niej zwiedzając wszystkie zakątki Paryża i okolic. Paryż zdawał mi się taki wytworny, elegancki, pełen przepychu i wspaniałości! Dziś już patrzę na to miasto inaczej, ale 20 lat temu byłam pod ogromnym wrażeniem Paryża, atmosfery i mieszkańców. Do Paryża wracałam bardzo często i to właśnie to miasto wpłynęło na moją ścieżkę zawodową.
W 2004 roku po zakończeniu Erasmusa gdzieś między jednym z przystanków linii pociągu podmiejskiego RER C i Paryżem rozpoczął się bardzo spokojnie mój związek z moim mężem :-D. We wrześniu 2004 roku odbyłam praktyki w polskiej Ambasadzie w Paryżu i podszkoliłam mój francuski, co było kluczowe podczas późniejszego wyjazdu do Włoch.
W 2006 roku po ukończeniu studiów znalazłam właśnie w Paryżu, we francuskiej firmie budowlanej moją pierwszą pracę, która w ogóle nie była związana z tym co chciałam robić w przyszłości, ale dała mi niezłą szkołę życia i pozwoliła na przeprowadzkę do Włoch.
O tym dlaczego Paryż na zawsze pozostanie w moim sercu napisałam również post po zamachu 11 listopada 2015 roku, który przeczytacie tutaj: Paryż na zawsze w moim sercu.
#4 Kanał Ru Neuf w moim regionie
Od kiedy zamieszkałam na wysokości 1200 m n.p.m. i mam pod ręką wspaniały szlak górski ciągnący się przez prawie 10 km wzdłuż kanału nawadniającego Ru Neuf, doceniam jeszcze bardziej mieszkanie poza centrum miasta. To miejsce również już gościło na moim blogu, w tym wpisie opisałam dokładnie historię kanału (Szlak górski Aosta – Etroubles), a dziś napiszę wam, że jest to miejsce, które stało się częścią mojego dnia. Dokładnie tak.
Latem praktycznie codziennie jestem na tym szlaku razem z rodziną lub sama, żeby odetchnąć chociaż chwilę i pozwolić moim myślom powirować w nieznanych kierunkach. Uwielbiam go, bo jest praktycznie bez przewyższeń, można przejść z wózkiem, mozna powiczyć, można się wspiąć wyżej jeśli płaski teren się znudzi i jest najczęściej pusty. Jest po prostu idealny.
#5 Tu i Teraz
I te chwile nie mają żadnych zdjęć.
—————————————-
Spis treści do wszystkich wpisów w ramach projektu znajdziecie na stronie Klubu Polki. Wczoraj wpis opublikowała Gabi na blogu Direction Sweden, a jutro szukajcie wpisu u Małgorzaty z Allochtonka.
Życzę wam wspaniałej podróży po cudownych miejscach!
Coś jest w tym naszym zimnym morzu, moi bliscy i dalsi znajomi, którzy nie jedno ciepłe może widzieli twierdzą, że nad Bałtyk zawsze chętnie wracają i że ma to coś. Ja wolę góry. W Belgii byłem dwa razy w trakcie studiów na „robotach” pamiętam piwo Kriek wiśniowe (to był rarytas dla Polaka w latach 90-tych) i oświetlone autostrady.
Piwo Kriek jest przepyszne, szczególnie takie naturalne, a nie na bazie syropu wiśniowego 🙂 . Przywiozłam kilka butelek z ostatniej wyprawy. O tak, autostraty rozświetlone to nadal domena Belgii, niektóre rzeczy się nie zmieniają. Pozdrawiam.
sentymentalnie, czyli zupełnie jak ja. mamy jednak coś wspólnego i wspólne miejsce, a jakie? przekonasz się w sobotę.
życzę Ci zdrówka <3
Ewelino dziękuję 🙂 i idę do Ciebie sprawdzić co też takiego nas łączy. Pozdrawiam ciepło.
Bałtyk – lubię, ale tylko kiedy jest słonecznie i ciepło. Niestety prawie zawsze trafiam tam – gdy jest deszczowo, a nawet gdy było słonecznie – to wiatr urywał głowę 😉 Dlatego niepatriotycznie powiem, że wolę Adriatyk, nad który mam niewiele dalej, a tu być może włożę kolejny kij w mrowisko – wolę Adriatyk w Chorwacji niż we Włoszech, bo wybrzeże Chorwacji jest po prostu niezwykłe… Choć nie byłem w Apulii, na półwyspie Gargano, a tam wiem, że warto (tam już jest trochę daleko) ;-).
Natomiast z miejsc niedalekich Twoim rodzinnym stronom lubię Pojezierze Drawskie, okolice Czaplinka. Co jakiś czas odwiedzam te strony i byłem również w tym roku – trochę na kajaku, trochę na rowerze, trochę wypoczynkowo. Tylko, że też zimno było, mimo, że środek lata…
Belgia – byłem raz – krótko w Brukseli, podobało mi się 🙂
Paryż – byłem kilka dni na wycieczce (o jejku – już 19 lat temu). Ale chętnie bym wrócił również, bo warto, ale już tak bez wycieczki. Po prostu żeby posmakować atmosfery miasta…
W Twoim regionie nie byłem, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie taka okazja, bo Twój region piękny.
Pozdrawiam urodzinowo Agnieszko, wszystkiego najlepszego 🙂
Ja również lubię Adriatyk, byłam wielokrotnie w Chorwacji na urlopie i zwiedziłam sporo wysepek i wybrzeża, które jak piszesz jest niezwykłe! W Apulii to i ja nie byłam, dla mnie to wyprawa jak za siedem gór 😀 , ale również mam nadzieję tam trafić któregoś dnia, bo sporo zdjęć oglądałam i to jest bardzo inspirujące! Pojezierze Drawskie, Czaplinek i Szczecinek znam bardzo dobrze. Jeszcze jako dziecko jeździłam tam z siostrą na wakacje i nie było jeziora, w którym bym się nie wykąpała. Uwielbiałam te chwile i bardzo za nimi tęsknie, teraz to już nie te same miejsca co w latach 90′. Dziękuję za życzenia 🙂 . Alpy się nie ruszają z miejsca, także kto wie gdzie Cię życie zagoni!
Pingback: PROJEKT - NAJWAŻNIEJSZE MIEJSCA KLUBOWICZEK - Klub Polki na Obczyźnie