Dolina Aosty oczami jej mieszkańców #2 Carlo… 330 km po wysokogórskich szlakach

carloDziś zapraszam was na kolejną odsłonę cyklu „Dolina Aosty oczami jej mieszkańców”. Odpowiadającym na moje pytania jest Carlo, którego poznałam we wrześniu 2009 roku, a los jakoś tak sprawił, że od 2010 roku pracujemy razem. Przyznaję, że czasami doprowadza nas to do wspólnego rozstroju nerwowego, jednak biorąc pod uwagę, że od ponad roku nie było mnie w biurze i widujemy się sporadycznie, to z namówieniem go na rozmowę nie miałam najmniejszego problemu. A jest o czym mówić! Carlo bowiem nie usiedzi na miejscu pięciu minut i region Valle d’Aosta przemierzył wzdłuż i wszerz czy to na nogach, na nartach czy na rowerze. Ba! Dwukrotnie zakończył z sukcesem najtrudniejszy na świecie ultratrail Tor des Geants, obejmujący 330 km i 24 km przewyższenia. A do tego jest niezwykłym smakoszem i kto jak kto, ale on wie gdzie was wysłać na dobre jedzenie! Dziś o sporcie, kulinariach, historii i o tym na jakiej wysokości Waldotańczycy stają się smpatyczni 🙂. Miłej lektury!

Od zawsze mieszkasz w Valle d’Aosta, jakie to wrażenie mieszkać w regionie położonym w sercu Alp, u stóp najwyższych szczytów?

Życie sprawia, że czasami zbyt łatwo uznajemy za pewniaka to z czym obcujemy na co dzień, również taką wspaniałość jaką są Alpy. Miałem to szczęście, że spędziłem długie okresy mojego zycia poza regionem Valle d’Aosta, co pozwoliło mi na ponowne odkrywanie moich gór i uświadomienie sobie jak bardzo są piekne! Mieszkanie w górach jest prawdziwą frajdą jeśli lubi się sport. Można jeździć na nartach, rowerze, uprawiać trekking i zawsze znaleźć nowe krajobrazy i miejsca do odkrycia. 

Zimą jeździsz na nartach, latem biegasz i jeździsz na rowerze, a które miejsca są twoimi ulubionymi do uprawiania tych sportów?

Przez bardzo długi czas jeździłem na nartach wyłącznie po trasach biegowych w Cogne. Ostatnio zdecydowałem jednak to zmienić i odkryć również inne ośrodki narciarstwa biegowego w regionie. Spodobało mi się jeżdzenie po pracy do ośrodka w Saint Nicolas, trasy są sztucznie oświetlone, co pozwala na jazdę również o późnej porze i nocą. Lubię wyjść z biura i po 40 minutach mieć narty na nogach i szusować. Jeśli chodzi o rower to dolina jest na tyle mała, że da się ja zjechać całą, łączenie z przełęczami i trasami do Francji i Szwajcarri przez Małą i Wielką Przełęcz Świętego Bernarda. Za to bieganie po górskich szlakach jest niezwykłą frajdą, chociaż oczywiście góry nie są idealnym miejscem do przygotowania długodystansowych maratonów, odbywających się na terenach nizinnych.

20150806_211230Zdaje się, że dzięki letniej i zimowej aktywności widziałeś już wszelkie możliwe zakątki w Valle d’Aosta, czy jednak są miejsca, których nie udało ci się dokładnie eksplorować?

Nie znam za dobrze Val d’Ayas, ale to co udało mi się zobaczyć bardzo mi się podobało.

No dobrze, rozmawiamy o sporcie, o miejscach znanych i odwiedzanych przez turystów i amatorów sportów, da się mieszkać w regionie podczas wysokiego sezonu i nadal korzystać z uroków Alp?

W końcu widzę ludzi na ulicach! Typowy Waldotańczyk podczas chłodów zaszywa się raczej w domu i nie wychodzi za dużo. Zimą, kiedy przyjeżdzają amatorzy narciarstwa, zarówno Aosta jak i pozostała część regionu ożywiają się we wspaniały sposób. Również latem przyjemnie jest widzieć ruch zarówno w górach jak i w miasteczkach, no może poza samochodami, turyści jeżdzą zbyt wolno po górskich drogach.

Uczestniczyłeś i ukończyłeś dwukrotnie uważany za najtrudniejszy na świecie ultratrail Tor des Geants, który od kilku lat odbywa się w Valle d’Aosta. Jak to jest przebiec w ciągu zaledwie kilku dni 330 km po najwyższych w Europie szlakach górskich? Jak dla mnie to czyste szaleństwo!

Gorsze od tych 330 km były 24.000 m przewyższenia! Udział w Tor des Geants był dla mnie wyrazem uwielbienia dla mojego regionu, dodatkowo pozwolił mi poznać miejsca, których nigdy nie widziałem, pomimo iż tutaj mieszkam. W sumie wziąłem udział w trzech edycjach (odbyło się już 6) i muszę przyznać, że sporo się zmieniło między poszczególnymi edycjami. Teraz nie wiem jak jest, ale na początku, podczas pierwszych edycji TdG, uczestnicy biegu byli jak jedna wielka rodzina, wszystkich łączył duch współpracy, bo powiedzmy sobie szczerze, szaleńców, którzy mieli chęć biec przez 6 dni i nocy po górskich szlakach pokonując kilometry przewyższeń nie było zbyt wielu. W krótkim czasie Tor des Geants stał się słynnym masowym fenomenem. Jest coś magicznego w tym jak postronni biegowi ludzie się na ciebie patrzą, rozmawiają z tobą, jak pomagają ci wolontariusze. Zdaje ci się, że jesteś bohaterem, bo zdecydowałeś się na ten szaleńczy bieg i widzisz w ich oczach podziw.

Tor des Geants 2010. Carlo dobiega do mety :-). Źródło: rchiwum własne Carlo.

Carlo podczas Tor des Geants 2010. Źródło: Archiwum własne Carlo.

Kto twoim zdaniem może się porwać na udział w biegu TdG i jak ty sam się przygotowywałeś do trzech edycji?

Każdy kto ma świetną formę fizyczną i nie ma problemów zdrowotnych, w przeciwnym razie nie ma szans przebiec w wyznaczonym czasie 330 km (organizatorzy dają na to max 6 dni, Carlo przebiegł w 2010 roku w ciągu 144 h, w 2012 140 h). Przygotowania… Wyobraź sobie, że do pierwszej i trzeciej edycji, które ukończyłem, nie przygotowywałem się jakoś specjalnie, poza zwykłymi treningami biegowymi po górach, które robiłem przygotowując się do biegu “Martza a pia”. Do drugiego biegu byłem super przygotowany, odbyłem wszelkie możliwe kontrole itp, i co? W połowie drogi miałem problem z kolanem i wróciłem do bazy helikopterem.

To teraz przejdzmy do twojego drugiego ulubionego po sporcie tematu, czyli jedzenia! Przyjeżdzając do Valle d’Aosta gdzie warto się wybrać, żeby dobrze zjeść zarówno w Aoście jak i w bocznych dolinach?

Nic nie przebije “Lou Bequet” w Cogne, to moja ulubiona restauracja, z czystym sumieniem rekomenduję również “Brasserie di bon bec”, właściwie w Cogne każda restauracja będzie dobrym wyborem. Dodatkowo w marcu polecam wziąć udział w tzw. “Cantine aperte”, poza degustacją win próbuje się lokalnych potraw przygotowanych przez wszystkie lokale biorące udział w imprezie. Inne miejsca to “Les fleurs d’Aquilou” w Thoura, bardzo małej wiosce w Sarre, u stóp rozwidlenia drogi prowadzącej do doliny Fallere, w Saint-Christophe “Chez Bionaz”, a w Aoście “Il Bistrot”, ale wyłącznie na obiad.

Spędziłeś dużo czasu w Cogne, właściwie jeżdziłeś tam od dziecka, więc znasz dobrze zarówno miejscowość jak i całą dolinę Cogne, czym szczególnym, poza dobrym jedzieniem oczywiście, wyróznia się ta miejscowość? Jest przecież znana w całych Włoszech chociaż nie ma tam dużego ośrodka narciarstwa zjazdowego!

Zdaje się, że fama Cogne to kombinacja kilku elementów. Po pierwsze obecność bogatych złóż stali, których jakość była tak wysoka, że NASA do produkcji swoich pierwszych rakiet używała stali wydobywanej własnie tam. Z tej samej stali wybudowano całą włoską flotę w okresie faszystowskim. Robiła wrażenie na przeciwnikach… Niestety tylko do pierwszego bombardownia, ponieważ uległa cała zniszczeniu dlatego, że włoskie wojsko nie chciało zakupić angielskich radarów, ponoć na łodziach nie było miejsca! Po drugie to w Dolinie Cogne znajduje się jedyny alpejski czterotysięcznik, Gran Paradiso, położony całkowicie we Włoszech. Park Narodowy Gran Paradiso był od zawsze uczęszczany przez sławne osobistości: najpierw Króla Vittorio Emanuele II, następnie przez różnych słynnych polityków. I tu nie brakuje narciarstwa, w Cogne znajdują się najlepsze i najdłuższe trasy do biegów narciarskich (w sumie 80 km), a od kilkunastu lat organizuje się słynny bieg “Marcia Gran Paradiso”.

Czyli co ciekawego oferuje Cogne turystom latem i zimą?

Z pewnością jest to jeden z piękniejszych obszarów regionu Valle d’Aosta pod względem krajobrazów: latem trekkingi, zimą narty biegowe.

Ostatnio Ula napisała dla moich czytelników wrażenia z pobytu w Cogne, a dokładnie ze wspinaczki do schroniska Sella w Parku Narodowym Gran Paradiso (tutaj przeczytacie), a ja dodam od siebie, że byłam zimą na rakietkach w Valnontey i bardzo, ale to bardzo mi się podobało (relacja tutaj)! Do dziś wspomnam absolutną ciszę przerywaną tylko skrzypiącym śniegiem spod rakietek.

Valnontey zimą. Czego chcieć więcej?

Valnontey zimą. Czego chcieć więcej?

Twoim zdaniem, które miejsce w Valle d’Aosta jest:
– warte zobaczenia, chociaż mało wypromowane?

Myslę, że warto zgubić się w małych wioskach (borgi) średnich Alp, typu Saint-Denis. Można odkryć przepiękne miejsca i krajobrazy.

– najbardziej romantyczne

Biwak Reboulaz w kierunku Doliny Saint Barthelemey lub Teatr z epoki rzymskiej w centrum Aosty oświetlony nocą. 

– mające najwięcej uroku

Dolina Cheneil w Valtournenche

W naszej rozmowie nie może zabraknąć pytania o to jacy są mieszkańcy Doliny Aosty?

Są dwa takie powiedzenia opisujące Waldotańczyków. Już nie pamiętam kto powiedział, że prawdziwy Valdostano to taki, który z nostalgią patrzy na górskie szczyty, chociaż dopiero co zszedł z góry. Mówi się również, że charakter Waldotańczyków poprawia się wraz z wysokością. Jest sporo prawdy w obu powiedzeniach.

Na zakończenie zapytam się nietypowo o to gdzie chciałabyś mieszkać gdybyś mógł wybrać miejsce poza Doliną Aosty?

Masz na mysli również poza Polską (śmieje się 😀 ). Mógłby to być Londyn, spędziłem tam sporo czasu i bardzo mi odpowiadała atmosfera miasta.

Dzięki za rozmowę :-).

Cała przyjemność po mojej stronie.

—–
Wymęczyłam Carlo moimi pytaniami, ale zrobiłam to w dobrej wierze. Przyznam się nieskromnie, że cykl wywiadów był świetnym pomysłem :-). Odkrywam i ja nowe, ciekawe fakty o regionie! A wam jak się podoba? Kolejny wywiad już się organizuje. Tym razem przeniesiemy się w trochę inne ramy wiekowe :-). A presto!

Bookmark the permalink.

24 Comments

  1. Piekne miejsce, inspirujacy mieszkancy, nie kazda okolica potrafi sklonic ludzi, czy zainspirowac do takich „szalenstw”. Tylko taka, ktora na prawde da sie pokochac calym sercem i ktora ma w sobie cos niesamowitego. Lubie tu zagladac, zeby przypomniec sobie i powspominac, jak bardzo kiedys pokochalam Alpy (co prawda znam tylko te po francuskiej stronie i uwielbiam); Pozdrawiam serdecznie Beata

    • Agnieszka Stokowiecka

      Dziękuję Beato :-). Masz rację! U mnie trafiło na Carlo, bo go znam i powiedzmy, wiem, że jest prawdziwym pasjonatem tego co robi, ale w Valle d’Aosta takich pozytywnych szaleńców, którzy żyją dla gór jest sporo ;-). Tutaj po prostu nie da się inaczej.

  2. ooo to ja mam jeszcze duuuzo do odkrycia!!chyba zazne robic liste co,gdzie i kiedy …

  3. Wow, niesamowita determinacja musi być, żeby przebiec tyle kilometrów… Podziwiam!

  4. Jestem pełen podziwu dla tego gościa!!

    • Agnieszka Stokowiecka

      Już się nie będę powtarzać, ale ja również. Ja nie wiem jak nie będąc zawodowcem i spędzając mimo wszystko sporo czasu w pracy za biurkiem można mieć taką kondycję, chęci i energię.

  5. Podziwiam! Skąd ten człowiek bierze tyle energii?

    • Agnieszka Stokowiecka

      Wiem, ale nie powiem :-p. A tak na serio to myślę, że robi to co lubi, więc to jest jak najbardziej naturalna postawa :-).

  6. Pozytywna energia od tego człowieka dociera aż do Francji, jestem pełna podziwu! 😉

  7. Zawsze podziwiam ludzi, którzy biegają po górach – trzeba mieć niesamowitą kondycję! Ja się ciągle trenuję po płaskim terenie, a wspinaczka do góry zabija mój oddech nawet wolnym kroczkiem, więc totalnie nie wyobrażam sobie jeszcze małego truchtu… Ale będę przełamywac lody, bo czasem przydałoby się nadrobić cenne minuty na szlakach ?

    • Agnieszka Stokowiecka

      Nie pamiętam gdzie mieszkałaś w Polsce, ale jak od dziecka jest się przyzwyczajonym do biegania w górę i w dół to kondycja musi być świetna. O Twoją też się raczej nie martwię, nieźle poczyniasz na ferratach ;-). Ja za to do biegania nadaję się tylko po płaskim terenie, podobnie jak Ciebie górki mogą mnie zabić.

  8. Wspaniały człowiek! Pozazdrościć energii i pasji 🙂

  9. Agnieszko, to nie szaleństwo, a pasja :-).

    • Agnieszka Stokowiecka

      Wiem, tak mi się napisało, ponieważ uważam, że bieganie po wysokogórskich szlakach do tego w nocy z latarką na głowie jak dla mnie ma w sobie coś z wariactwa ;-).

  10. W sumie to czytam o Carlo i tak jakbym czytała o swoim mężu 😉 też zapalony ultramaratończyk górski, co dla mnie jest czystym szaleństwem 😀 ale to kwestia przyzwyczajenia 😉 pozdrawiam!

  11. Pingback: Ultra trail w Alpach: Tor des Geants kontra 4K Alpine Endurance | CiekawAOSTA

  12. Pingback: Ultra trail w Alpach: Tor des Geants kontra 4K Alpine Endurance

  13. Pingback: Dolina Aosty oczami jej mieszkańców #4 Lucia… Włoski archeolog opowiada | CiekawAOSTA

  14. Pingback: Tor des Géants i moja przygoda jako wolontariuszka | CiekawAOSTA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *