Alex już dwukrotnie gościł u mnie na blogu, po raz pierwszy opowiedział wam o Valle d’Aosta w ramach mojego nowego cyklu Dolina Aosty oczami jej mieszkańców (tutaj), a za drugiem razem zabrał na trekking w wysokie Alpy do biwaku Pascal (tutaj). Ostatnio przesłał mi zdjęcia z trekkingu do Tete Blanche, miejsca, które jak pamiętacie darzy szczególnym sentymentem i to nie tylko dlatego, że widać z niego alpejskie czterotysięczniki: Cervino, Monte Bianco, Gran Paradiso i Monte Rosa. Dodatkowo widać również Mont Velan i Grivola które są mniej znane chociaż również imponujące!
Uwaga, trekking jest długi i wymagający, ale za to gwarantuje wspaniałe widoki! Wyruszamy z Glacier w Ollomont, 1549 m n.p.m. i kierujemy się do schroniska Chiarella all’Amianthe położonego na wysokości 3000 m n.p.m., aby dojść do Tete Blanche od schroniska trzeba jeszcze pokonać ponad 400 m przewyższenia, po dojściu do celu na wysokość 3413 m. można podziwiać alpejskie czterotysięczniki.
Dla ułatwienia wstawiłam tutaj zdjęcia opisane :-). Więcej zdjęć znajdziecie w galerii na końcu wpisu.
Dojście z Glacier do schroniska Chiarella all’Amianthe zajmuje 4:15, a do Tete Blanche musicie dorzucić jeszcze dodatkowe 1,5 h, czyli w sumie 5:45.
Powrót tą samą trasą.
Trekking do Tete Blanche jest przeznaczony dla osób z doświadczeniem w górach, chociażby z uwagi na przewyższenie oraz czas wspinaczki. Konieczna jest dobra forma fizyczna, brak problemów na wysokości, z uwagi na prawie 2000 m przewyższenia, zdolności w poruszaniu się w terenie miejscami niestabilnym, charakterystycznym dla wysokich gór. Uważajcie również na pozostałości śniegu, który miejscami może was zaskoczyć na trasie.
Widoki zapierające dech w piersiach! Nie jest to bardzo uczęszczany szlak, więc o tłumy nie musicie się martwić.
Alex przesłał mi zdjęcia i wrażenia głównie ze szczytu, jeśli jednak ta trasa was zainspirowała to polecam wam stronę Montagne in Valle d’Aosta, na której znajdziecie szczegółową fotograficzną relację z trekkingu do Tete Blanche, myślę, że na podstawie zdjęć (umieszczono również zdjęcia z podejściami zabezpieczonymi linami i nie), będziecie mogli ocenić czy ewentualnie jest to trekking na miarę waszych sił.
Pamiętajcie, żeby przed wyruszeniem na szlak zastosować kilka wskazówek, które zwiększą wasze bezpieczeństwo. O tym jak działają szlaki w Dolinie Aosty i jak się przygotować do trekkingu pisałam tutaj: 12 porad na górskim szlaku w Dolinie Aosty – jak NIE wybierać się w góry.
Gotowi do drogi?
Alexowi tradycyjnie już dziękuję za to, że podczas swoich wypraw w wysokie Alpy, za którymi tak tęsknił podczas pobytu w Krakowie, pamięta o moich czytelnikach :-). Zdradzę wam, że to nie ostatnia tego lata wyprawa na szlak wysokogórski w Valle d’Aosta.
Pamiętam tą tabliczkę! My skręciliśmy w prawo, w drugą stronę i poszliśmy na Lago Cormet. A tak kusiło pójść do rufigio Chialleria Amiante! Piękne wspomnienie, sprzed miesiąca. Trzeba zobaczyć to znów. Alex wie co dobre. Pozdrowienia z makabrycznie dusznego i spieczonego słońcem Wrocławia. Hej Agnieszko.
Panie Macieju, następnym razem obowiązkowo skręcicie na Tete Blanche. Dziewczyny po takiej aklimatyzacji jak wasze ostatnie wakacje na pewno sobie świetnie poradzą :-).
Ach, jak pięknie doskonale znam tą panoramę od strony szwajcarskiej Jury. Cudowności.
Wystarczy wejść trochę wyżej i mozna patrzeć ponad granicami państw :-).
Jak przeczytałam wymagania to już widzę, że trekking nie dla takiego leniwca jak ja, ale szkoda, bo pięknie się prezentują te góry 🙂
Fakt, trzeba mieć formę, ale myslę, że przy odrobinie zacięcia jest do zrobienia :-).
Niezwykłe miejsce! Cudownie prześwituje Mont Blanc. Ale przyznam szczerze, że ta dolina też pięknie wygląda. Nic tylko chłonąć widoki…
Sama nie wiem co lepsze te szczyty czy ta dolina :-). Osobiście uwielbiam patrzeć na dolinę z takiej wysokości.
Jakie piękne widoki! I ten Mont Blanc… Niestety po przeczytaniu wymagań czuję, że to nie trasa dla mnie… Ale może kiedyś?
Trzeba trochę popracowac nad formą (ja również) i mozna wyruszać :-).
kolejne piękne miejsce, o którym nie miałam pojęcia! ale chyba nie dla mnie, bo doświadczenie w górach mam marne 🙁
Przyznajmy, że w górach nie jest trudno o urokliwe miejsce, ale to jest napawdę warte zobaczenia, jeśli oczywiście pozwala na to forma :-).