Dziś będzie o kawie! O espresso, o lokalnej palarni kawy w Dolinie Aosty, o tym dlaczego z rana lepiej wypić mieszaknę kawy arabika i robusta, a nie 100% arabika 😉 , czego nie robić przygotowując kawę w kawiarce i jakich szyldów szukać będąc we Włoszech na urlopie.
Przyznaję się! Jestem niepoprawną kawoszką. Kawę po prostu uwielbiam i chyba nic tego nie zmieni. Od kiedy mieszkam we Włoszech moje gusta kawowe co nieco się wyostrzyły i stały się bardziej wysublimowane, ale czy mogło być inaczej?
Włochy to przecież kraj espresso, małej i pysznej kawy wypijanej często na szybkiego przy banco w barze. Jak mogłam nie przerzucić się i ja na mini filiżanki porzucając kubki z kawą, którą najczęściej dopijałam zimną :-)? Przerzuciłam się bez żalu.
Mój dzień zaczynam od małej filiżanki kawy, a właściwie od razu od dwóch (moja moka, czyli kawiarka jest na trzy filiżanki 😉 ) i dopiero po takiej dawce kofeiny otwieram oczy.
Espresso to tak naprawdę sposób parzenia kawy w specjalnym ekspresie (mowa o barach). Metoda parzenia polega na przepuszczeniu około 25-35 ml wody o temperaturze 88-92 °C pod ciśnieniem 9-10 barów przez zmielone ziarna kawowca. Co ciekawe na południu Włoch przepuszcza się mniej wody (25 ml), a na północy więcej (35 ml). Ponoć im bardziej na północ tym kawa jest “dłuższa”. Ziarna najczęsciej mieli się bezpośrenio przed zaparzeniem kawy, a samo parzenie jest krótkie i trwa około 30 sekund.
We Włoszech jest bardzo dużo palarni kaw (torrefazioni), różne źródła podają, że około 600!
Tradycja tzw. torrefazioni artigianali jest starsza na południu niż na północy, ale i w Valle d’Aosta znajdziecie takie miejsce. W regionie Valle d’Aosta są tak naprawdę dwie palarnie. W miejscowości Verrès jest palarnia słynnej już chyba w Polsce kawy Lavazza, gdzie produkuje się Lavazza d’Oro. W Pollein zaś mała lokalna palarnia z tradycją Viérin. I to o tej małej lokalnej wam dziś napiszę kilka słów, ponieważ Lavazzę znajdziecie również w Polsce, a jadąc do Włoch polecam wam próbowanie lokalnych kaw. Każda palarnia przygotowuje swoje mieszkanki. Te z Torrefazione Viérin to 85% arabiki i 15% robusty. Ziarna każdego rodzaju kawy pochodzą z różnych zakątków świata: robusta z Afryki i Wietnamu, a arabika, w zależności od jakości kawy, z Kostaryki, Meksyku, Kolumbii i Brazylii. Kawę Viérin można zakupić również luzem w ziarnach i zmielić w domu tuż przed zaparzeniem. Będzie jeszcze bardziej aromatyczna. Na miejscu w barze Viérin można nie tylko napić się kawy, ale spróbować lodów ich własnej produkcji czy ich słodkości.
A co jeśli espresso przygotowujecie w domu w kawiarce? Mam dla was kilka rad, niby oklepanych, ale zawsze warto je przypomnieć:
- W zależności od nastroju i pory dnia użyjcie odpowiedniej mieszanki kawy. Ja najbardziej lubię kawę 100% arabika, ale… ta kawa ma dwa razy niższy poziom kofeiny niż robusta, także na dobry początek dnia jednak lepiej jest użyć mieszanki obu kaw.
- Nie ugniatajcie kawy w sitku kawiarki. Sypcie naturalnie, dzięki temu bedzie bardziej aromatyczna.
- Kawę najlepiej byłoby zmielić tuż przed zaparzeniem, ale jeśli kupujecie już gotową mieloną to po pierwsze wybierzcie tylko taką do kawiarki, po drugie, przechowujcie ją w hermetycznym pudełku, najlepiej w lodówce, z której to wyciągnijcie kawę przynajmniej 10 minut przed przygotowaniem.
Jeśli chcielibyście odkryć świat włoskiej kawy to polecam wam ten blog: Il caffe espresso italiano. Niestety jest prowadzony tylko po włosku, za to jest prawdziwą kopalnią wiedzy o tym aromatycznym napoju.
Będąc we Włoszech wstępujcie koniecznie do barów lokalnych palarni, które znajdziecie pod nazwą torrefazione artigianale. Smaki i aromaty to przecież najlepsze wspomnienia z podrózy :-).
Wizyta w palarni to coś pięknego 🙂 Zazdroszczę !
Jako kawosz mam tylko jedną uwagę: kawy nie wolno przechowywać w lodówce. Niskie temperatury i wilgoć niszczą jej aromat. Ważne by kawa tak mielona jak i ziarna były możliwie hermetycznie zamknięte w pojemniku ale nie schładzane.
O tej lodówce mówią eksperci kawy z południa Włoch, twierdzą wręcz, że hermetycznie zamknięta kawa powinna być trzymana w zamrażalce. Chyba każdy ma swoją teorię na ten temat i kto jak lubi :-).
Dziwne. Właśnie od Włocha baristy pierwszy raz usłyszałam, że nie trzyma się kawy w lodówce. Później jeszcze wielokrotnie o tym czytałam.
Chyba każdy pofesjonista ma swoje przekonania jak w każdym zawodzie i temacie :-). Myslę, że najważniejsze jest to, aby kawa była zamknięta w hermetycznym pudełku.
Przy okazji wizyty w przyszłym roku wiem gdzie wpaść na zakupy 😉
Koniecznie :-).
A ja byłam kiedyś w palarni kawy w Wietnamie, takiej zwykłej, przydomowej, jaką można było znaleźć właściwie w każdej wiosce 🙂 Wspaniałe doświadczenie!
Taka przydomowa to chyba jeszcze ciekawsza! Może te ziarna robusty z Wietnamu właśnie do Europy trafiają ;-).
Pani Agnieszko, gdybym wcześniej o tym miejscu nie wiedziałem, to na pewno bym tam pojechał. a byliśmy tak blisko. kolejny powód, aby wrócić do Aosty.
Kolejny! Jest ich jeszcze sporo, do waszej następnej wizyty przygotuję was lepiej :-). Pozdrawiam serdecznie.
Lavazza to chyba znana jest na cały świat ale nie wiedziałam że palarnia jest akurat w Twoim regionie. Z resztą ja nawet nie wiedziałam że w Kalabrii też jest palarnia kawy, którą pijam bardzo często. Chciałabym kiedyś móc uczestniczyć w procesie produkcji takowej…
O też bym chętnie zobaczyła z bliska jak to działa. Z tą lavazzą w Verres to już cała histria powstała, bo fabrykę zamykają…. Ale o tym napiszę następnym razem.
Mnie to draznią te ceny w polsce,espresso w Warszawie jest sporo drozsze niz w Rzymie…juz nie mowie o smaku…Ja oczywiscie w domu kawe tylko z kawiarki…niedorobilem sie jeszcze mlynka:),a to isrotna tez,tych mielonych z niewiadomo czym,czasami nie da sie pic;)
Też nie mam młynka, przyznaję, kuuję już mieloną, ale za to tylko taką moka :-), czyli do kawiarki. Z cenami w Polsce za espresso to też mam zawsze problem, w sensie jakoś mi jest tak dziwnie płacić za espresso więcej niż 1,10 euro ;-). Chyba, że to jakieś ekstra espresso jest, ale takiego w Polsce jeszcze nie piłam.
Byłam przed świętami w torrefazione artigianale w Bolonii. Do teraz pamiętam ten aromat i smak, chciałabym tam wrócić jeszcze kiedyś…
Życzę Ci, abyś wróciła nie tylko do tej w Bolonii, ale i do wielu, wielu innych :-). Te smaki i aromaty są naprawdę warte grzechu! Pozdrawiam.
Klimatyczne okoliczności pitej kawy czy też doskonały wystrój kawiarni, w której aktualnie się znajdujemy to nie wszystko co jest potrzebne do zaznania prawdziwie niebiańskiego przeżycia, na jakie powinniśmy liczyć w momencie przebywania w danej kawiarni. Niejednokrotnie zdarza się, że kawiarnia, w której się znajdujemy dalece odbiega od naszych założeń związanych z walorami smakowymi pitej kawy.