Kilka dni w Valle d’Aosta: lokalne smaki, zabytki i trekking!

Asia i Tom z córką w Avise.

Asia i Tom z córką w Avise.

Zwykle to wy przesyłacie do mnie relacje z pobytu w Valle d’Aosta, które później publikuję, ale tym razem postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami z pobytu u mnie mojej przyjaciółki Asi wraz z mężem i ich córeczką. Dotarli z lotniska w Turynie środkami komunikacji publicznej, byli bez samochodu, przez połowę pobytu padał deszcz, a włoskie jedzenie nie zawsze ich zachwycało 😀 . Myślę jednak, że wyjechali, jeśli nie wypoczęci (kto dał radę odpocząć na urlopie z rocznym dzieckiem temu stawiam aperitivo w Aosćie) to na pewno zauroczeni Alpami.

Zabrałam ich w kilka sprawdzonych miejsc, z rocznym dzieckiem nie ma co kombinować i trzeba wybierać pewniaki. Udało nam się wziąć udział w imprezie Cantine Aperte, a mi i Asi nawet spędzić wieczór we dwie w Aoście.

Ale po kolei!

Stacja pociągu w Avise.

Stacja pociągu w Arvier.

W piątek wieczór wybraliśmy się do enoteki w Zamku w Avise „Signori di Avise” na tak zwane apericena, czyli aperitivo połączone z kolacją. Ponieważ stanowiliśmy sporą gromadkę, 4 dorosłe osoby, 2 małych dzieci, dwa wózki oraz ruchliwa pięciolatka na hulajnodze, to uprzejma właścicielka zostawiła do naszej dyspozycji jedną całą salę. Czuliśmy się w niej komfortowo. Apericena to talerze z lokalnymi wędlinami, serami, chlebem i przystawkami: tartar z pastą z oliwek, focaccia z pesto z rukoli i lardo (macerowaną słoniną), ciasteczka faszerowane fondue z sera fontina, mała porcja zupy z białej fasoli oraz ciastko tegola w czekoladzie. Do tego oczywiście wino kto jakie preferuje. Z lokalnych mogę wam polecić czerwone Gamey lub Fumin.

Signori di Avise

Spędziliśmy naprawdę miły wieczór zakończony ku uciesze dzieci na pobliskim placu zabaw.

W sobotę dopisała nam pogoda i postanowilismy pojechać nad znane już wam jezioro Prarayer w Bionaz. Wybraliśmy to miejsce, bo ponoć jezioro z uwagi na prace konserwacyjne było prawie puste. Na miejscu okazało się, że puste nie jest, chociaż oczywiście poziom wody był niższy niż zwykle. Nie udało nam się dojść do schroniska, ale kawałek i tak przeszliśmy. Jezioro jak zawsze zachwycało pięknym kolorem. Jakby się ktoś pytał to na wymianę nosiliśmy nasze małe dzieci w nosidle polskiej marki Tula, które jest bardzo wygodne zarówno dla dorosłego jak i dla dziecka. Krótki trekking przetrwaliśmy, chociaż pod koniec zaczął już padać deszcz!

Prarayer Bionaz

Wieczorem z Asią wymknęłyśmy się z domu, pozostawiając mężów i dzieci na polu walki. Zabrałam Asię na pizzę do dosyć popularnego lokalu Batalan w Aoście, który wam polecam ponieważ serwują zarówno dobrą pizzę jak i dania kuchni włoskiej. Po kolacji udałyśmy się do już wielokrotnie opisanej przeze mnie enoteki La Bottegaccia przy Via Sant’Anselmo na kieliszek Franciacorta. To taki włoski mało znany odpowiednik szampana, musiałyśmy uczczcić nasze spotkanie we dwie 😀 . Wieczór zakończyłyśmy na lodach w lodziarni Grom przy Via roce di Città. Przyznaję, że byłam dosyć zaskoczona tym jak dużo ludzi kręciło się po Aoście, niby niski sezon, ale ulice i lokale były wypełnione turystami.

W La Bottegacia.

W La Bottegaccia.

W niedzielę niestety zastał nas od rana deszcz. Ale… czym jest odrobina deszczu dla kogoś kto na co dzień mieszka w Anglii? Moi goście byli przygotowani na taką ewentualność lepiej ode mnie 😉 , wyruszyliśmy więc na zwiedzanie lokalnych piwnic. Każdego roku, w ostatnią niedzielę maja ma w całych Włoszech ma miejsce impreza zwana Cantine Aperte. Lokalni producenci wina otwierają swoje piwnice i pozwalają dowolnie degustować ich trunki. Zakupując kieszonkę z kieliszkiem (10,00 euro) można degustować wino i lokalne przysmaki: sery, wędliny, chleb, grissini we wszystkich piwnicach danego regionu. W Valle d’Aosta do inicjatywy organizowanej przez Movimento Turismo del Vino przystąpiło dziesięć piwnic. Wszystkich nie udało nam się zwiedzić, ale sporo i tak posmakowaliśmy!

Cantine Aperte Aosta

Zdjęcia opublikowałam za zgodą Asi i Toma, którym dziękuję za podzielenie się z moimi czytelnikami.

Szukacie sprawdzonych miejsc na aperitivo? Pamiętajcie o La Bottegaccia (wpis tutaj) i o Signori di Avise (wpis tutaj).

A teraz trzymajcie kciuki, bo we wrześniu to ja polecę do Londynu i razem z Asią i Tomem wezmę udział w charytatywnym maratonie na rzecz badań nad rakiem. Zaczęłam się trochę przygotowywać, biegając po okolicznych szlakach. Mam nadzieję, że damy radę!

A presto!

Bookmark the permalink.

6 Comments

  1. Ciekawe co obiecałyście mężom za to, że zajęli się dziećmi? ? ? A tak na poważnie to super takie spotkanka bez dzieci z przyjaciółką, szczególnie gdy nie widujecie się za czesto ?

    • Agnieszka Stokowiecka

      W sumie nic nie obiecałyśmy, postawiłyśmy ich przed faktem dokonanym i powiedziałyśmy, żeby sobie jakoś wieczór z dziećmi też zorganizowali 😀 . A spotkanie było rzeczywiście super! Nie widujemy się ostatnio za często, ale mam nadzieję, że teraz zaczniemy nadrabiać.

  2. A ja się nie dziwię, że tam taki ruch się zrobił, skoro Ty tak ładnie promujesz ten region 😀

    Piękne widoki!

  3. Myślę, że Twoi goście, mimo zmiennej pogody, spędzili tu bardzo przyjemnie czas. Za każdym razem, jak widzę te deski z wędlinami i serami – pobudza to moje kubki smakowe 😉
    Franciacorta – muszę to zapamiętać…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *