Na piękny rzymski most w Pont-Saint-Martin nie pozostanie obojętny żaden turysta. Most wybudowali Rzymianie, ale w średniowieczu ludziom było tak trudno uwierzyć w rzymski geniusz, że powstała legenda o tym, że most był dziełem samego diabła. O historii mostu, który jest najdłuższym w Europie mostem z epoki rzymskiej, napiszę wam innym razem, a dziś skupię się na legendzie o Świętym Marcinie i czorcie, która opowiada o ich spotkaniu w małej miejscowości w Alpach.
Rok w rok podczas karnawału w Pont-Saint-Martin, nieprzerwanie od 1900 roku, most z epoki rzymskiej zamienia się w scenę, a legenda w spektakl, którego kulminacyjnym momentem, rozpalającym emocje do czerwoności, jest spalenie zwisającego z mostu diabła. Widowisko niesamowite, a całość wieńczy 40 minutowy pokaz sztucznych ogni i napiszę wam, że takiego pokazu jak w Pont-Saint-Martin to nie widziałam nigdzie.
Dawno, dawno temu pewien biskup pochodzący z francuskiej miejscowości Tours, podróżował do Rzymu, a jego trasa biegła przez Dolinę Aosty. Podczas podróży zatrzymał się w małej alpejskiej wiosce, która leżała nad górskim potokiem Lys. W nocy wody potoku wezbrały i zniszczyły jedyną drewnianą kładkę, która gwarantowała dalszą podróż do Rzymu. Biskup musiał się zatrzymać w wiosce na dłużej i zaczekać, aż mieszkańcy wybudują nową kładkę.
Dyskusje się przedłużały, ponieważ i możni i mieszkańcy nie chcieli drewnianej kładki, a piękny kamienny most, który dodatkowo nie byłby zbyt kosztowny. Biskup Marcin postanowił pomóc mieszkańcom w wybudowaniu solidnego mostu, pod warunkiem, że będą oni zawsze gościnni dla przejezdnych. W tym celu spotkał się z diabłem, któremu powiedział, że chciałby solidny i jedyny w swoim rodzaju most na potoku Lys dla mieszkańców wioski. Biskup wiedział, że diabeł przedstawi swoje warunki, które nie będą łatwe do zaakceptowania, ale miał pomysł jak go przechytrzyć. Bies nie czekał długo z odpowiedzią i zapowiedział, że wybuduje most taki jakiego pragną mieszkańcy, ale pod warunkiem, że kto pierwszy przez niego przejdzie będzie na zawsze należał do niego. Pakt z diabłem został zawarty, a most powstał w przeciągu jednej nocy.
Biskup warunkami postawionymi przez diabła podzielił się z mieszkańcami, którzy rano zebrali się obok świeżo wybudowanego mostu, ale nikt z nich nie postawił na nim stopy. Legenda głosi, że sprytny biskup wysłał jako pierwszego psa, co bardzo rozwścieczyło diabła, który biedaka rozerwał na kawałki. Tuż po chwili czort postanowił zniszczyć swoje dzieło i już, już od słów przechodził do czynów, kiedy biskup Marcin wbiegł na most i na najwyższym jego punkcie umieścił krzyż. W tym momencie diabeł zniknął na dobre, a mieszkańcy przeszli bezpiecznie przez most i po dzisiejszy dzień zarówno most jak i krzyż stoją na dawnym miejscu.
Piękna legenda, a do tego bardzo stara i tak myślę jak bardzo rzymski geniusz musiał wydawać się w średniowieczu niemożliwy do zrealizowania, żeby zaangażować samego diabła w budowanie mostu.
Legenda została przetłumaczona z oficjalnej strony karnawału w Pont-Saint-Martin.
Na zakończenie ciekawostka dla nieznających języka włoskiego: nazwa miejscowości Pont-Saint-Martin znaczy właśnie Most-Świętego-Marcina.
Może was również zainteresować:
Bardzo ciekawa legenda. Most piękny 🙂
Dobrego weekendu!
O.
Dzięki. O moście na pewno napiszę więcej, jest niesamowity i stojąc na nim można podziwiać naprawdę świetne widoki. Również Ci życzę udanego weekendu!
Pingback: Muzeum mostu rzymskiego... Pod mostem | CiekawAOSTA
Pingback: Historyczny karnawał w Verrès | CiekawAOSTA
Bardzo ciekawe, sprytny biskup 🙂
O tak :-).