Pożegnanie kalendarzowej zimy – filmik i trochę wspomnień

Na nartach biegowych w Arpy - Morgex.

Na nartach biegowych w Arpy – Morgex.

Dziś pierwszy dzień wiosny i na zakończenie kalendarzowej zimy, tak jak obiecałam, zrealizowałam dla was fimik z zimowymi widokami z Valle d’Aosta. Piszę specjalnie, że to tylko kalendarzowe pożegnanie, bo w górach jeszcze śniegu leży sporo, chociaż ja się przerzuciłam na lżejszą kurtkę. Jupi! Można było więcej, lepiej i ciekawiej, ale nasza zima kręciła się głównie wokół nart biegowych i nie obejrzycie emocjonującego zjazdu na nartach z Matterhorn 😉 . Udało nam się pojeździć w kilku ośrodkach, zrobić dużo zdjęć, spędzić czas rodzinnie, a co najważniejsze dobrze się bawić.

Zima 2016 była (jest) udana! Jedyne czego nie udało mi się zrealizowac to nocna wyprawa na rakietkach, ale zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, ja również nie i może jeszcze się uda. Rakietek na razie nie chowam :-).

Z narciarskich wojaży najlepiej wspominam ośrodek w Saint-Nicolas, leżący blisko Aosty. Pewnie dlatego, że dwa razy trafiliśmy na świetną pogodę, a wiadomo, że to ma nie lada znaczenie, szczególnie jak się jeździ z dziećmi. Najbardziej emocjonujące było spotkanie z alpejskim koziorożcem w Valsavarenche, na terenie Parku Narodowego Gran Paradiso!

Sami zobaczcie!

Filmik przedstawia zimowe krajobrazy. Nie Mont Blanc czy Matterhorn, a miejsca położone niżej :-). Chwile uchwycone na biegówkach w słoneczne dni i w Parku Narodowym Gran Paradiso podczas spotkania tete-a-tete z koziorożcem alpejskim.

W tym roku w całych Alpach zima przyszła późno. W Valle d’Aosta pierwszy śnieg spadł dopiero w pierwszych dniach stycznia 2016 roku, ale potem było już tylko lepiej i mogę napisac, że warunki narciarskie, nawet te biegówkowe, są nadal optymalne. Jeszcze na początku grudnia 2015 roku góry były pokryte śniegiem tylko na wysokości powyżej 2500 m n.p.m. To naprawdę rzadko się zdarza, ponoć ostatnia taka ciepła pierwsza część zimy (listopad i grudzień bez śniegu) była na przełomie 2001/2002 roku. Nie byłam, nie widziałam, ale wierzę na słowo mieszkańcom.

Relacje z zimowych wypadów w góry starałam się wrzucać na bieżąco, ale jeśli je przegapiliście to możecie teraz nadrobić. O ośrodkach narciarstwa biegowego poczytacie tutaj: Flassin, Saint-Nicolas, ValsavarencheArpy i Bionaz. O małym ośrodku narciarstwa zjazdowego Crevacol tutaj, a o wspinaczce, żeby podziwiać zamarznięte wodospady w Lillaz – Cogne tutaj.

Czasami dobrze jest się zapodziać ;-). W tym wypadku bez żadnego ryzyka w Lillaz - Cogne.

Czasami dobrze jest się zapodziać ;-). W tym wypadku bez żadnego ryzyka w Lillaz – Cogne.

Kolejne wpisy będą już bardziej wiosenne, chociaż temperatury są nadal zimowe, dziś rano były 3 stopnie! W okresie wiosennym zapewne powrócę do pisania o zabytkach i na pierwszy ogień pójdzie prehistoria! Wkrótce w Aoście zostanie inugurowane polo archeologico Saint-Martin-de-Corléans, muzeum – nie muzeum, bardziej centrum historyczno – badawcze, zwane area megalitica. W miejscu, w którym stoi muzeum – nie muzeum ponad 45 lat temu, podczas budowy osiedla, odkryto ślady prehistorii, sięgające 4500 lat p.n.e. Przez ponad 30 lat kopano, badano, waloryzowano i oto zbliża się wielkimi krokami częściowe otwarcie! Byłam tam wczoraj, na wizycie w ramach dni otwartch (jak dobrze pracować, gdzie pracuję i jak fajnie, że mam szefa, który mi oddał swoje miejsce, a tym samym umożliwił zwiedzanie 🙂 ) i przez ponad dwie godziny słuchałam i fotografowałam. Miejsce jest niezwykłe i na pewno od czerwca stanie się punktem obowiązkowym podczas zwiedzania Aosty. Również jeśli za historią nie przepadacie, bowiem to jedynie takie miejsce w Europie! Właśnie, ile tych „jedyne takie miejsce w Europie” jest w tym najmniejszym włoskim regionie? Przy okazji chyba wpadł mi do głowy nowy pomysł na wpis :-).

P.s.  1 marca po dłuższej przerwie wróciłam do pracy. Mam nadzieję, że uda mi się nadal opisywać Valle d’Aosta, miejsca, ludzi i emocje. Po ponad dwóch latach blogowania przyzwyczaiłam się, że jest blog, i że jesteści WY, moi czytelnicy i trudno byłoby mi przestać.

Bookmark the permalink.

10 Comments

  1. Dobry film, ten koziorożec wyglądał groźnie, nie zrobił ani kroku w tył, tylko prezentował swoje poroże 🙂 Dziewczyno, ale Ty masz szczęście, że mieszkasz w tak pięknym miejscu … zazdroszczę. Myślę, że praca nie przeszkodzi Ci w prowadzeniu bloga.

    • Agnieszka Stokowiecka

      Tylko wyglądał groźnie. Stał w miejscu, a ja chociaż się do niego zbliżałam w miarę szybko (nie kryłam się z zamiarami 😀 ), to on się nie ruszał. Dziewczyna docenia badzo, że mieszka w takim pięknym miejscu 🙂 i stara się jak może dzielić tym co doświadcza. Mam nadzieję, że praca mi się przeszkodzi w prowadzeniu bloga. Kiedy zakładałam blog (październik 2013 roku), też pracowałam na cały etat i nawet pisałam częściej. Wszystko jest kwestią organizacji, a ja jestem zorganizowana nie po włosku 😉 . Pozdrawiam.

  2. Ja tam będę mniej dyplomatyczna od Pawła 😉 Nie proszę o taką samą częstotliwość wpisów ale wpisy muszą być 😀
    I cieszę się, że pożegnałaś już tę zimę bo moja ulubiona pora roku to lato 😉

    • Agnieszka Stokowiecka

      Wpisy będą, a czas wykopię chociażby spod ziemi 😉 . Byle przy okazji czegoś sprzed 5000 lat nie odkryć, bo wtedy wszystko się zablokuje 😀 .

  3. Koziorożec boski 🙂 Czekam na wiosenne wpisy:)

    • Agnieszka Stokowiecka

      Przyznaję, że i mnie zauroczył, a stary ponoć bardzo, bo nie uciekał 😀 . Wiosennie będzie już wkrótce, taką mam przynajmniej nadzieję!

  4. Filmik pięknie ukazuje uroki tej krainy, koziorożec niezwykły, aż trudno uwierzyć w to niesamowite poroże 🙂 Świetny ten moment z „burzą śnieżną” 🙂

    • Agnieszka Stokowiecka

      Dziękuję Marku. A w burzy śnieżnej chwilę przed to i ja sama byłam 😀 , nie porwało mnie (stety – niestety) i nadal wam będę pisać. Od teraz już mam nadzieję wiosennie!

  5. Pingback: Zimowy marzec – skialpinizm i jeszcze biegówki | CiekawAOSTA

  6. Pingback: Skialpinizm i jeszcze biegówki - marzec w Alpach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *