Jedna z legend dotycząca Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda (2469 m n.p.m.), która łączy Włochy i Szwajcarię opowiada o psie ratowniku rasy Bernardyn. Cała historia rozpoczęła się w 1035 r. kiedy Święty Bernard z Menthonu – archidiakon Aosty otworzył na owej przełęczy, niegdyś zwanej Col de Mons Joux, schronisko dla turystów i pielgrzymów. Przełęcz już od starożytności była najważniejszą drogą komunikacyjną, prowadzącą przez Alpy, która łączyła południe Europy z północą, a w okresie średniowiecza najwyższym punktem transalpejskiego religijnego szlaku Via Francigena, który z Anglii prowadził do grobu Świętego Piotra w Rzymie. Od samego początku swojego powstania schroniskiem zarządzali mnisi zakonu kanoników regularnych, którzy zasłynęli z niesienia pomocy wyczerpanym podróżnikom.
Od około 1695 roku na przełęczy zagościły również duże psy górskie podarowane mnichom przez arystokratyczną rodzinę ze szwajcarskiego kantonu Valais. Z czasem odkryto, że psy są bardzo pomocne przy poszukiwaniu i ratowaniu zagubionych w śniegu i we mgle podróżników.
Najsłynniejszym psem ratownikiem był Barry (1800 – 1814), który uratował życie ponad 40 podróżnikom. Tak narodziła się tradycja nadawania tego imienia jednemu ze szczeniaków z każdego miotu, a rasę tego psa nazywaną „Dog Alp” rozpoczęto nazywać „Pies Barry”. Nazwy Bernardyn, od Bernarda z Menthonu, założyciela schroniska na przełęczy, rozpoczęto powszechnie używać w około 1862 roku podczas wystawy psów w Birmingham, a wkrótce w Szwajcarii opracowano również pierwszy wzorzec tej rasy (1887 r.).
Po otwarciu w 1964 Tunelu Grand Saint Bernard, Wielka Przełęcz Świętego Bernarda straciła na strategicznym znaczeniu, a co za tym idzie schronisko dla podróżujących oraz psy ratujące życie przestały być niezbędne. Nie oznacza to jednak, że mnisi na dobre opuścili przełęcz. Bynajmniej! Każdego roku w okresie letnim zarówno mnisi jak i cała hodowla psów rasy Bernardyn powracają, a to kolejny powód, poza pięknymi widokami i oszczędnością 40 euro (koszt tunelu w dwie strony), aby zrezygnować z tunelu i przejechać przez przełęcz. Zatrzymując się na granicy włosko – szwajcarskiej możecie zwiedzić Muzeum Przełęczy, które opowiada o historii przełęczy od czasów starożytnych do współczesności oraz zobaczyć hodowlę psów rasy Bernardyn. Bilet wstępu do Muzeum i hodowli to 10 FCH dla dorosłych i 6 FCH dla dzieci (0 – 7 lat gratis).
Nie mogę się doczekać ponownego otwarcia przełęczy, w tym roku na pewno wybiorę się tam z córka, która uwielbia duże psy i mogę sobie nawet wyobrazić jak się przytula do takiego milusińskiego Bernardyna.
Kilka ciekawostek:
-
od 1887 roku pies rasy Bernardyn jest jednym z symboli narodowych Szwajcarii;
-
w XIX wieku w wyniku skrzyżowania z rasą Nowofundland powstała, rozpowszechniona w Europie, długowłosa odmiana rasy Bernardyn, nie przystodowana jednak do przebywania w warunkach śnieżnych;
-
co roku w lipcu w miejscowości Etroubles w Dolinie Aosty odbywa się wystawa psów rasy Bernardyn (jest bezpłatna i przyciąga mnóstwo miłośników tych przesympatycznych olbrzymów);
- w 2005 roku powołano do życia Fundację im. Barry, której głównym celem jest kontynuacja hodowli psów rasy Bernardyn zapoczątkowana na Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda w XVII wieku. Tak jak wspomniałam hodowla na okres letni przenosi się na przełęcz, a przez pozostała część roku rezyduje w szwajcarskiej miejscowości Martigny.
I jeszcze na zakończenie świetny filmik autorstwa Andrea Alborno z Bernardynami w roli głównej, podczas letniego pobytu na przełęczy.
fantastyczne i kochane pieski <3
Chciałabym się tam kiedyś wybrać 🙂
Ja również je uwielbiam :-). Aktualnie nie są już wykorzystywane w akcjach ratowniczych, gdyż preferuje się psy pasterskie, które są lżejsze i wygodniejsze przy transporcie helikopterem. Dla mnie mimo wszystko pozostaną największymi bohaterami! Pozdrawiam i dziekuję za odwiedziny i komentarz.
Fantastyczne są te psy!
O.
🙂
Pingback: Wielka Przełęcz Świętego Bernarda od dziś otwarta! | CiekawAOSTA
Pingback: Wielka Przełęcz Świętego Bernarda - podróż w chmurach | CiekawAOSTA
Piękna ta Przełęcz. Tam chyba nawet i można usłyszeć własną duszę 😉
Oj, pięknie jest! Bardzo lubię na nią jeżdzić, po pierwsze czuję, że wychodzę z doliny, a po drugie tak blisko do granicy :-). Widoki niesamowite, chociąz przy ulicy jst oczywiście sporo chaosu, ale wystarczy wspiąć się trochę wyżej i można usłyszeć własną duszę :-).
Pingback: Na granicy ze Szwajcarią latem jesień puka do drzwi | CiekawAOSTA
Pingback: Tunel Grand Saint Bernard łączący Włochy i Szwajcarię